54.

273 20 0
                                    

Po całej "dyskusji" opuściliśmy statek kierując się do wyznaczonego miejsca gdzie powinni być asgardczycy. Na statku został Bruce oraz Heimdall. Byliśmy już przed dużej wielkości budynku Thor się wahał. Jestem niecierpliwą osobą więc jasne było, że wyjdę jako pierwsza. Na ogromnym okrągłym holu z marmuru przy ścianie byli ludzie związani sznurem niczym niewolnicy. Szłam w tamtym kierunku ale drogę zagrodził mi białowłosy mężczyzna.

-Nie tak szybko, najpierw dobijemy targu - Zaczął uśmiechnięty - Moja propozycja jest taka oddajecie mi ją i zabieracie swoich ludzi - Obróciłam się do braci stojących już za mną

-Ja mam lepszą propozycję zabijemy cię i weźmiemy ludzi - Zaczął loki a w jego dłoniach pojawiły się sztylety

-Jaki odważny - Powiedział uśmiechnięty

-Zgoda ,o ile dasz im ludzi i odlecą wtedy zostanę-Powiedziałam wracając wzrokiem do mężczyzny 

-Nie pozwolę na to - Zaczął wkurzony loki

-Zgadzam się - Odpowiedział wesoły i podał sznur z asgardczykami Thor'owi

Ruszyliśmy pod statek, Thor próbował jeszcze negocjować umowę. A ja poszłam odprowadzić ludzi do salonu gdzie zajął się nimi Heimdall, a Loki patrzył na mnie wściekły.

-Ty wiesz czym on się zajmuje? - Spytał wściekły

-Handlem ludźmi nie trudno się domyśleć-Wyjaśniłam zerkając w stronę grupy ludzi 

-Chciałaś wrócić na ziemię - Zaczął podnosząc głos

-Ty naprawdę jesteś taki głupi czy udajesz? - Spytałam uśmiechnięta a ten spojrzał na mnie jak na wariatkę - Trucizna może jeszcze działać wezwij mnie gdy będziecie dość daleko jasne? Liczę na ciebie - Ten się uśmiechnął

-Podstępnie - Zaczął ale przerwał nam krzyk Thora

-Dove! - Spojrzałam na niego ostatni raz

-Nie zawiedź mnie - Powiedziałam na pożegnanie

Czułam jak ten odprowadza mnie wzrokiem do wyjścia

********

Pożegnałam się z Thor'em a gdy ci odlecieli mężczyzna spojrzał na mnie uśmiechnięty.

-Chodź ślicznotko oprowadzę cię po mojej planecie - Ruszyłam za nim, najpierw pokazał mi ogrody swoją posiadłość a na koniec więzienie w którym znajdowali się buntownicy oraz niewolnicy.

-Ty dostaniesz pokój w mojej willi, jesteś piękna więc będziesz mi towarzyszyła ładnie wyglądając-Wyjaśnił to nieźle ma ten człowiek pogmatwane w głowie nawet nie dopuszcza myśli, że mogę uciec

-Czyli mam być chodzącą pięknością? - Prychnęłam patrząc na więźniów w poszarpanych ubraniach, niektóry byli zakrwawieni inni po prostu brudni 

-Owszem i masz być miła - Zaczął mierząc mnie wzrokiem

-Sprzeda cię albo zabije! - Krzyknął młody mężczyzna zza krat miał ciemne oczy i brązowe włosy rozczochrane we wszystkie strony. Jeden ze strażników  poraził go prądem. A ja zrobiłam krok w tył mężczyzna pociągnął mnie do siebie.

-Nie zadajesz się z pospólstwem - Warknął, Nie wytrzymałam gdybym uwolniła tych wszystkich ludzi wywołała bym wojnę wrócili by do dawnego życia, a co najważniejsze obalili by władze.

-Nasza umowa jest nieważna - Odpowiedziałam uśmiechając się złośliwie

-Jesteś tylko człowiekiem nie masz nic do gadania - Zmarszczyłam brwi

-Nie masz oka do ludzi wiesz? Nie jestem zwykłym człowiekiem - Mówiąc to pchnęłam go na ochronę a w moich rękach pojawiły się iskry.

Cele po kolei zaczęły się otwierać a więźniowie ruszyli do wyjścia.

-Ty mała wiedźmo - Warknął mężczyzna rzucając mnie na jedną z klatek upadłam na brzuch.

Ten trzymał broń celując we mnie. Gdy miałam zaatakować, mężczyzna padł martwy na ziemię spojrzałam na bruneta z celi. Który wystawił w moją stronę rękę chwyciłam ja podnosząc się z ziemi .

-Dobra jesteś to co rewolucja? - Spytał uśmiechnięty

-Czemu nie - Odpowiedziałam zadowolona z siebie

Po wydostaniu wszystkich opuściliśmy budynek razem z resztą wychodząc na zewnątrz ludzie byli uzbrojeni i wściekli nie dziwię się byli w niewoli od dawna.

-Dzięki tobie odzyskam planetę - Zaczął brunet - Jak się zwiesz?

-Nox a ty? - Spytałam zerkając na niego

-Sky, prawowity władca tej planety-Powiedział szczerząc się do mnie

-Odzyskasz ją - Powiedziałam patrząc na tłum za nami

-Dzięki tobie jesteś wiedźmą? - Dopytał zaciekawiony 

-Powiedzmy - Odpowiedziałam ruszając z resztą przed siebie

O dziwo nikt nie chciał wojny a Sky przejął władzę, szkoda bo chciałam coś rozwalić.

-Oto wasz prawowity władca - Zaczął jeden z jego ludzi nakładając mu koronę na głowę 

Rozejrzałam się po sali dostrzegając w rogu ciemnoskórego mężczyznę z kuszą wycelowaną na bruneta.  Stanęłam przednim łapiąc strzałę w ręce machnięciem ręki spowodowałam upadek mężczyzny.

-Nie wnikam w twoje spory - Poczułam truciznę w żyłach - Będę już lecieć muszę pomóc asgardczyką

-Jesteś  boginią? - Dopytał

-Po części tak - Odpowiedziałam uśmiechnięta - Ale też innych potężnych rodzin powiedziała bym więcej ale nie mam na to czasu, powodzenia - Mrugnęłam rozpływając się w powietrzu

ObcaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz