76.

165 10 1
                                    

Większość osób postanowiła iść się przewietrzyć mój ojciec również. Zostałam ja, Bruce, Tony oraz Natasha. Zielony leżał na podłodze a Stark z Romanoff na stole. Ja natomiast stałam przy panelu szukając powiązań i odpowiedniego czasu gdzie znajdowały by się kamienie.

-A ten gość od kamienia czasu? - Spytała Nat 

-Doctor Strange - Zaczął Banner 

-Tak a jakim on był w zasadzie doktorem? - Spytała ciekawa 

-Takim co to wyciąga z kapelusza kuliki-Wyjaśnił Tony a ja wywróciłam oczami. Przed oczami mignął mi loki z berłem w nowym Jorku szybko wpisałam datę 

-Ale miał fajną miejscówkę w Greenwich-Kontynuował Banner

-Tak na Sullivan Street-Dodał Tony

-Biker street- Poprawił go Hulk 

-Mieszkał w nowym Jorku? - Spytała zaskoczona rudowłosa

-Tak - Zaczął Bruce ale Tony mu przerwał

-Nie nie mieszkał w Toronto - Zaczął prześmiewczo 

Olałam ich wybierając datę ataku Loki'ego na Nowy Jork miał on wtedy Tesserakt, kamień umysłu ukryty w berle. Przejrzałam kamery widząc łysą kobietę z wisiorkiem Strange'a na szyi 

-Ej!!!! - Krzyknęłam a ci spojrzeli na mnie -W Nowym Jorku w czasie bitwy... -Przerwał mi Stark

-Tak młoda super historyjki daj się starszym skupić - Zatkałam mu usta fioletowym promieniem a czarna wdowa posłała mi zdziwione spojrzenie podnosząc się do pozycji siedzącej.

-Jak mówiłam wcześniej w nowym Jorku w czasie bitwy były trzy kamienie - Po tym odblokowałam jadaczkę bruneta- Do tego znamy ich dokładne położenie - Wyjaśniłam zadowolona z siebie.

Wszyscy patrzyli chwilę na mnie po czym zwołali resztę do salonu.

********

Gdy wszyscy się zebrali na tablicy był już układ kamieni i dokładne dane gdzie i kiedy się znajdują zaprezentowałam im to.

-Teraz wystarczy, że podzielicie się na grypy - Powiedziałam uśmiechnięta patrząc na resztę poczułam ból głowy znowu otchłań chce mnie z powrotem - Nie spieprzcie tego - Odpowiedziałam poważnie łapiąc się za głowę .

-Dove - Zaczął Steve

-To nic znowu wrócę do otchłani liczę na was - Po tych słowach zniknęłam

********

Perspektywa Steven'a Rogers'a

Gdy ta zniknęła obróciłem się do reszty patrząc na nich poważnie. Dobraliśmy się w pary po czym spojrzałem na resztę. 

-Dobra, czyli ustalone sześć kamieni trzy oddziały jedna szansa, pięć lat temu przegraliśmy wszyscy straciliśmy przyjaciół rodziny jakąś cząstkę samych siebie dziś mamy szansę wszystko odzyskać znacie zadanie znacie stawkę znajdźcie kamienie odzyskajcie je jeden skok w te i z powrotem zero błędów powtórki nie będzie większość udaje się w znajome miejsca co nie znaczy że wiemy czego się spodziewać uważajcie chrońcie się wzajemnie dzisiaj walczymy o wszystko i zwyciężymy za wszelką cenę powodzenia 

-Ma koleś gadane - Zaczął Rocket

-Co nie? - Odparł Scott

-Dobra wszyscy słyszeli zielony łap się za klawiaturę - Zaczął Stark 

-Śledzenie aktywne - Powiedział Bruce

Wszyscy stanęli na wehikule a Natasha się uśmiechnęła 

-Widzimy się za minutę - Odparła po czym wszyscy ruszyliśmy na wcześniej ustalone miejsca w poszukiwaniu kamieni.

********

Perspektywa Dove

No i jak zwykle wylądowałam po środku niczego chwilę tak siedziałam. Aż dopadła mnie wizja śmierć Romanoff, potem zobaczyłam całą ekipę opłakującą ją, po czym ujrzałam Nebule przy portalu czasowym, Hulk'a pstrykającego palcami oraz Thanos'a.  Po zakończonej wizji poczułam jak głową mi pęka a serce się zatrzymuje. Zamknęłam oczy a gdy je otworzyłam byłam na innej planecie, słyszałam hałas walki kucnęłam. 

Zerkając zza głazu Thanos nawalał Thor'a w twarz podniosłam się i ruszyłam tam biegiem. Gdy dostrzegłam, że trzyma na jego klatce topór w moich dłoniach pojawiły się iskry wycelowałam w tytana który poleciał w bok.  Obróciłam się widząc jak mój ojciec trzyma młot a pioruny obezwładniają Thanos'a. Jednak ten się podniósł rzucając ojca na ziemię. Walczyli a gdy ojciec oberwał w nogę coś we mnie pękło wrzasnęłam a ten odleciał do tyłu waląc w gruz podbiegłam do leżącego ojca.

-Tato nic ci nie będzie oddychaj -Powiedziałam zerkając za siebie widząc podnoszącego się tytana 

-Przez te wszystkie lata podbojów przemocy rzezi - Ojciec spojrzał na mnie odpływając gdzieś myślami -Nie traktowałem tego osobiście ale dzisiaj wam powiem co zrobię z waszą małą krnąbrną istniejącą planetką i wiem, że mi to sprawi wielką radość -Zauważyłam zbliżającą się armię.

Wstałam z kolan patrząc na to wszystko. Potworów było setki tysiące może nawet więcej armia stała za Thanos'em a mój ojciec się podniósł patrząc na latające potwory.

-Tato posłuchaj - Ten spojrzał na mnie - Nie ważne co się stanie chciałam cię przeprosić, kocham cię i zostanę z tobą do końca - Kapitan kiwnął głową mnie obejmując

-Hej kapitanie słyszysz mnie? - Skrzywiłam się odsuwając od niego razem spojrzeliśmy za siebie - Kapitanie tu Sam zgłoś się z twojej lewej 

Zobaczyłam portal a kamień spadł mi z serca-"wygramy tylko raz" - przypomniałam słowa doktora to był ten raz. Portali było coraz więcej zobaczyłam doktora, a po chwili Parker który uśmiechnął się w kierunku mojego ojca, gdy mnie zobaczył był zmieszany. Uśmiechnęłam się widząc armię czarodziej, kosmitów, super bohaterów i wiele więcej. Ojciec obrócił się do Thanos'a zrobiłam to samo. A obok mnie zjawił się Spider-Man w moich rękach zamiast sztyletów pojawiły się iskry. Co znaczyło że sztylet przepadły w otchłani jedyna rzecz którą została mi po Bogu zniknęła.

-Avengers naprzód!!! - Odparł zły ojciec a wszyscy rzucili się przed siebie na przeciwną armię

ObcaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz