Szykujcie się na dłuższą pogadankę, bo akurat przy tym utworze mam od groma rzeczy do omówienia! Jest ich na tyle dużo, że zastanawiam się, jak to wszystko połączyć w jedną całość. Hmm... Może zacznijmy od tego, że każdy zna You Spin Me Round. Odkryłam Amerykę, wiem, ale po prostu muszę w tym miejscu wspomnieć o tym charakterystycznym refrenie, choćby był on najbardziej oczywistą kwestią dotyczącą tej piosenki. Nawet mistrz Sanjaya to potwierdzi!
Przejdźmy do warstwy muzycznej, która jest naturalnie przekozacka. Jednoczesne słuchanie jej i siedzenie bez ruchu jest fizycznie niemożliwe. Jeżeli ktoś potrafi nie kiwać głową ani nie tupać nóżką, ani nawet nie bujać nieznacznie ramionami, kiedy obok niego leci You Spin Me Round, powinno się taką osobę niezwłocznie zlikwidować, ponieważ najprawdopodobniej jest reptilianinem, który zapomniał, jak się zachowują normalni ludzie. Dlatego utwór ten ma zastosowanie praktyczne- wystarczy odtworzyć go podczas gry w chowanego, a wtedy nagle wszystkie krzaki zaczną się podejrzanie poruszać, grając w Monopoly można za jego pomocą okraść bank, podczas gdy pozostali zapamiętale wyginają się w jego rytm, a na dowolnym konkursie piosenki da się dzięki niemu zająć całe podium i zdobyć nagrodę publiczności (a w sprzyjających warunkach i Nagrodę Pulitzera), jeśli się go tylko zaśpiewa. Możliwości są właściwie nieograniczone. Jestem pewna, że jak się człowiek uprze, to i wywabi tym wszystkie ryby z jeziora podczas niedzielnego wędkowania. Same wyjdą z wody, aby rozkoszować się dobrym tanecznym kawałkiem. A wtedy ten legendarny, pięciometrowy sum z pewnością będzie smakował wybornie brokatowo.
Tekst jest, jak to w muzyce pop bywa, kompletnie bez znaczenia. Wystarczy zapamiętać, że You spin me right round, bejbe, right round, like a record, bejbe, right round, round, round oraz że I want your loooooooooOOooOOooO0000ve i wszystko będzie cacy. Chciałabym jednak zwrócić uwagę na jedną istotną kwestię dotyczącą wokalisty. Otóż, dlaczego na Wikipedii nie ma żadnej informacji o gościnnym występie ̶F̶r̶o̶n̶c̶z̶e̶w̶s̶k̶i̶e̶g̶o̶ Franka Kimono? Tak, to nie pomyłka! Bo kto inny miałby śpiewać to niskie "babyyyyy" w 0:26? No ewidentnie nasza największa polska gwiazda muzyki i karate. Domagam się korekty tego artykułu.
Teledysk. Ciężko mi sobie wyobrazić, że ten baryton wydobywa się z krtani tej kruszynki z lwią grzywą i opaską na oku, ale w rzeczy samej! To było niespodziewane. W klipie, oprócz talentu, z Pete'a Burnsa wychodzi także nie lada charyzma, co czyni cały teledysk czymś niezapomnianym. I fioletowym. Z nutką brokatu i kul dyskotekowych. Słowem- cudowne lata 80.
Mając zapewne podobne przemyślenia po obejrzeniu klipu do You Spin Me Round, Jimmy Fallon (ten gość od wywiadów) oraz Paul Rudd (taki aktor) postanowili stworzyć jego odnowioną wersję. I muszę to przyznać- jest i d e n t y c z n a ! Wiedziałam, że się postarali, ale nie przypuszczałam, że aż tak. Poniżej możecie się sami o tym przekonać:
Co więc wynieśliśmy z tego rozdziału? To, że mistrz Sanjaya jest wielkim fanem You Spin Me Round. To, że Piotr Fronczewski ukrywał swoją karierę w Ameryce oraz to, że pozory mylą i czasami myszoskoczek może zaskoczyć człowieka ryknięciem godnym tygrysa. A, no i oczywiście to, że jeśli się chce wysoko dojść w życiu, najlepiej zainwestować w bumboksa i singiel Dead Or Alive- wtedy każde Monopoly stoi przed nami otworem.
CZYTASZ
Gdzieś to już słyszałem!
Historical FictionOto zbiór piosenek, które gdzieś na pewno słyszałeś, ale zapomniałeś o ich istnieniu. Teraz masz okazję, by sobie je przypomnieć! Wszystkie utwory skrzętnie zbierałam latami t̶y̶l̶k̶o̶ ̶d̶l̶a̶ ̶s̶i̶e̶b̶i̶e̶ specjalnie po to, żeby się nimi podzielić...