Corona - The Rhythm of the Night

18 3 1
                                    

*tu wstaw dowolny żart związany z nazwą zespołu* Nie zwalniamy, nie zwalniamy! Nasza wędrówka przez ciemny, zimny, mokry, gęsty, traumatyzujący gąszcz umpa-umpa z lat 90. dopiero się zaczyna! Ale spokojnie, przeprowadzę Was przez te ciernie i mchy suchą stopą (sama zanurzając się w nich po szyję, ale nie zwracajcie na to uwagi, jakoś się z tego wyliżę). Tak więc kałachy w dłoń i za mną!

Cicho! Słyszycie? Schematyczna sekcja rytmiczna wzięta prosto z keyboarda, linia plastikowego basu składająca z 3, w porywach do 4 dźwięków i elektroniczne pipczenie w tle

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Cicho! Słyszycie? Schematyczna sekcja rytmiczna wzięta prosto z keyboarda, linia plastikowego basu składająca z 3, w porywach do 4 dźwięków i elektroniczne pipczenie w tle... To nasz przystanek. Przed Wami The Rythm Of The Night! W tej okolicy nie ma ani śladu życia- wszyscy się zmyli, bo nie mogli w nieskończoność słuchać tego bezmyślnego tekstu. Co ta babka tam w ogóle śpiewa? Jaki Reebok, jaki Nike? Bez sensu. A, zresztą, nie było tematu. Najważniejsze jest to, że chyba każdy zna tę piosenkę, nawet jeśli nie wiadomo, o czym ona jest. To nic, że The Rythm Of The Night brzmi trochę prostacko. To nic, że prawdopodobnie zostało stworzone w 2 godziny na  jednym keyboardzie Casio Rapman i nie ważne, że w środku ta piosenka jest pusta jak wydmuszka wielkanocna. Liczy się rytm! To nas do niej przyciąga.

Tylko zastanawiam się, dlaczego akurat takie prymitywne bum cyk cyk przyswajamy najlepiej? W końcu The Rythm Of The Night, tak jak jemu podobne wytwory, sprzedało się bardzo dobrze i w dodatku przetrwało w ludzkiej pamięci do dzisiejszych czasów (prawie 30 lat!). Z jakiegoś powodu bardzo łatwo zarażamy się takim rytmicznym brzdąkaniem- choćbyśmy byli zmęczeni i niewyspani, to i tak nieraz możemy się przyłapać na tupaniu nóżką, jeśli gdzieś w tle leci jakiś kawałek eurodance albo techno. Brzmi znajomo, hę? A wesele bez umpa-umpa disco polo to oczywiście nie wesele! Miłość do rytmów jest najwyraźniej tak głęboko ukorzeniona w ludzkich genach, że do tej pory nie zanikła- mało tego! Chyba nie ma człowieka, który by nie posiadał z rytmem podświadomego romansu. Tak już mamy, że jeśli chodzi o wszelkie bębnienie i stukanie, od razu łapiemy bakcyla. I wiecie co? Wielka szkoda, że tak łatwo nie zarażamy się Rossinim.

Gdzieś to już słyszałem!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz