Alice Cooper - Poison

48 8 15
                                    

Nie mogłam dłużej czekać, po prostu musiałam napisać o Poison! Od dłuższego czasu ilekroć zadaję sobie pytanie, jaką zagraniczną piosenkę mam okaleczyć tym razem, do głowy jako pierwszy przychodzi mi Alice Cooper. Może pisząc o nim rozdział nareszcie uwolnię się od jego mrocznego spojrzenia?

Aha, no tak. Zaczniemy od sprostowania. Jakby co, Alice Cooper to facet z krwi i kości, choć jego imię może budzić inne podejrzenia. Tak mu mamusia dała, co poradzisz? Zresztą, imię jest tu najmniej ważne, chodzi o muzykę! A ta jest dobra, nawet pomimo bycia power balladą. Tak w ogóle, jakie to dziwne, że do tego podgatunku zalicza się zarówno Listen To Your Heart, jak i Poison. Roxette i Alice Cooper- przecież to dwa zupełnie inne style! Wiem, że nie za bardzo da się porozdzielać wszystkie utwory na małe grupki, bo zrobiłby się wtedy w muzyce spory pierdzielnik, ale trochę śmiesznie jest widzieć obok siebie te dwa przeboje. 

Dążmy jednak do naszego utworu. Właściwie nie wyróżnia się on za bardzo spośród innych erotyczno-miłosnych piosenek rockowych z pogranicza lat 80. i 90., aczkolwiek ma jedną mocną cechę, a mianowicie jest zarąbisty. Dzięki swojej zarąbistości zyskał sporą popularność, co zdarzało się tylko w poprzednim stuleciu (dzisiaj zwyczaj ten praktykuje się raczej sporadycznie) i po wsze czasy będzie zagnieżdżał się w organizmach bezbronnych ludzi niczym tytułowa trucizna. A przynajmniej tego mu życzę. 

Na koniec polecę Wam zajrzenie do teledysku. Nie jestem wielbicielką cooperowskiego stylu- przypomina mi on wyglądem dziwaczny miks wszystkich regałów z wątpliwej jakości dekoracjami na halloween- ale właśnie ta estetyka... 

Chwila, jakie "ale"? Czasem jestem głupsza, niż mi się wydaje. Więc kończąc myśl, ta estetyka jest zwyczajnie ohydna. Wiecie, łańcuchy, ćwieki, migające światła...   shock rock,  shock rock,  shock rock. 

Gdzieś to już słyszałem!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz