Dziś obrałam na cel piosenkę, która wstrząsnęła całą zachodnią cywilizacją lat 60. Zamęt, jaki wywołało Satisfaction jest porównywalny z cyklonem gównoburzy, który rozszalał się nad Polską po dość... oryginalnej interpretacji hymnu narodowego w wykonaniu Edzi Górniak. W obu przypadkach ostra krytyka zrobiła naszym łowcom kontrowersji darmową reklamę. Tiaa, show biznes to dość przewrotne zjawisko.
Ale o co chodzi? Jaka kontrowersja? Przecież to miłe, wpadające w ucho rockandrollowe bujando! Owszem, ale zawsze powtarzam- dobry malkontent to elastyczny malkontent. Piosenka ostro krytykuje pędzące wówczas na łeb na szyję konsumpcjonizm i komercjalizm, które po dziś dzień zalewają nas niepotrzebnymi informacjami (co sprawia, że Satisfaction NIGDY nie przestanie być aktualne!). W latach 60. taka dezaprobata była bardzo zaskakującym posunięciem, bo zjawiska te pachniały jeszcze nowością i wielu ludzi było takim obrotem spraw zachwyconych. I co, teraz do radia pcha się jakaś banda hipisów i mówi, że taki świat im się nie podoba, a na domiar złego ma czelność śpiewać publicznie o popędzie seksualnym i o menstruacji? Nikt wcześniej takiego czegoś nie robił, to nie wypada!
Wisienką na torcie jest, według mnie, jeden z najbardziej rozpoznawalnych riffów gitarowych, jakie stworzyła ludzkość. Ciężko się z tym nie zgodzić, nie? Banalnie prosty, ale te 3 dźwięki, z których jest złożony, zdołały wyryć w przemyśle muzycznym głęboką szramę. I tego się nie da zagipsować! Genialności warstwy muzycznej dopełnia fakt, że Keith Richards napisał ją podczas (!) snu- ot, po prostu wziął gitarę, magnetofon, nagrał swój lunatyczny recital, po czym poszedł z powrotem do łóżka (chrapanie również zmieściło się na kasecie).
Ponieważ nie mam pomysłu na żadne podsumowanie, wybieram moje ulubione koło ratunkowe- ciekawostka!
Podczas zagłębiania się w tekst piosenki wpadła mi w oko pewna zwrotka:
When I'm watchin' my TV and a man comes on and tells me
How white my shirts can be
But, he can't be a man 'cause he doesn't smoke
The same cigarettes as meFragment o papierosach nasunął mi na usta jedno słowo- Malboro! O co chodzi? Ta firma całkowicie zrewolucjonizowała sposób wciskania konsumentom największych świństw, jakie tylko można sobie wyobrazić i wywróciła świat reklamy do góry nogami. Marketingowcy Malboro wprowadzili nową taktykę, polegającą na reklamowaniu stylu życia, a nie samego produktu. Zresztą, co ja się będę rozpisywać, macie tu cały felieton:
CZYTASZ
Gdzieś to już słyszałem!
Narrativa StoricaOto zbiór piosenek, które gdzieś na pewno słyszałeś, ale zapomniałeś o ich istnieniu. Teraz masz okazję, by sobie je przypomnieć! Wszystkie utwory skrzętnie zbierałam latami t̶y̶l̶k̶o̶ ̶d̶l̶a̶ ̶s̶i̶e̶b̶i̶e̶ specjalnie po to, żeby się nimi podzielić...