Rozdział 2

330 26 3
                                    

Następnego dnia wstałam bardzo rano. Pierwsze co od razu zrobiłam to spojrzenie w lustro. Mrużąc oczy, spojrzałam w lustrzaną powieszchnie bojąc się, co mogłabym tam ujrzeć. Czując zarówno ciekawość i niepokój, otworzyłam je. Na szczęście okazało się, że moje oczy były już normalne. Westchnęłam, czując ulgę i zaczęłam się przygotowywać do wyjścia z domu.

Gdy byłam gotowa do wyjścia, to pierwszym, co oczywiście próbowałam zrobić, była ucieczka przez okno. 

Podeszłam do okna i otworzyłam je, co poszło bez najmniejszego problemu, czego nie spodziewałam się po rzekomym zaklęciu, w które w tym momencie zaczęłam szczerze wątpić, jednak gdy chciałam przez nie przejść to po prostu nie mogłam. Do tej pory nie do końca jestem w stanie to wyjaśnić.

Próbując wystawić nogę przez okno miałam wrażenie, że jest w miejscu okna ściana, przezroczysta ściana lub bardzo, ale to bardzo twarde szkło. Próbowałam kilka razy lecz bez skutku.

Po nieudanych próbach warknęłam sobie pod nosem i z impetem zamknęłam okno, słyszałam nawet jak szyba się zatrzęsła, grożąc wypadnięciem z ramy. Wyszłam z pokoju, trzaskając drzwiami. Wiedziałam, a nawet usłyszałam, że przez swój czyn obudziłam najmłodsze dziecko Norah, a za chwilę usłyszałam samą Norah, która pojawiła się przede mną.

– Dziękuje ci, Aria. – warknęła mijając mnie i idąc do swojego dziecka.

– Nie ma za co! – krzyknęłam za nią ciesząc się z tego, że zdenerwowałam kobietę i ruszyłam w kierunku drzwi mając nadzieję, że przez nie będę mogła opuścić dom.

Musiałam koniecznie wyjść z domu, bo musiałam koniecznie coś zrobić. Musiałam dowiedzieć się jaka klątwa została na mnie rzucona, bo to co wczoraj działo się z moimi oczami nie było normalne. Byłam pewna, że to klątwa, a jedynym miejscem gdzie mogłam znaleźć informacje na ten temat była lokalna biblioteka. Może przesadzam... Nie było to jedyne miejsce skąd mogłam pozyskać informacje na temat klątw, ale to zdecydowanie było najwygodniejsze miejsce, gdzie nie musiałam z nikim rozmawiać.

Podeszłam do drzwi, ale tam również była ta sama sytuacja co z oknem. Drzwi otworzyłam bez problemu, ale wyjść już nie mogłam.

– Co jest? – usłyszałam nagle pytanie najstarszego syna Norah - Noa.

– Cześć. – powiedziałam i zamknęłam drzwi.

Noa był jedyną w porządku osobą w tym domu. Tylko z nim dało się porozmawiać i tylko on był normalny. Co prawda był starszy ode mnie o jakieś dwa lata, ale dobrze się ze sobą dogadywaliśmy.

– Twoi rodzice rzucili na dom jakąś barierę przez którą nie można wyjść z domu. – warknęłam i skrzyżowałam ręce na piersiach.

– Serio? – spojrzał na mnie marszcząc brwi.

– Tak.

Chłopak otworzył drzwi i bez problemu wyszedł z domu.

– Chyba ci się coś wydaje. – zaśmiał się.

– Uważasz, że sobie coś ubzdurałam? – spojrzałam na niego.

– Nie, uważam... Tak, moim zdaniem coś sobie ubzdurałaś. – założył ręce na biodra – Chodź do mnie.

– Skoro tak... – mruknęłam pod nosem i ponownie próbowałam wyjść z domu. Zrobiłam to z impetem, mocniej napierając na niewidzialną barierę, myśląc, że jej nie ma. Niestety, pomyliłam się i uderzyłam w nią, a ona odrzuciła mnie powodując upadek na podłogę.

Cieszyłam się tylko z tego, że udowodniłam chłopakowi, że jest tu bariera.

Chłopak zaczął się głośno śmiać, a ja zaczęłam mordować blondyna wzrokiem.

Aria || Eldarya LANCExOCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz