Rozdział 103 ‐ Co było dalej? (3)

52 4 0
                                    

- Rozgościliście się?- zapytał, gdy kładł na stole dwie grubę ksiągi robiąc przy tym nie mały huk.

- Można to tak nazwać, chociaż nie do końca.

- Jak chłopcy?

- Nadal cie nie akceptują, ale przetrawili informacje o przeprowadzce.

- To dobrze. Przepraszam, że nie mogłem was przywitać, ani wcześniej się nie pojawiłem. Miałem dużo pracy.- westchnął opadając na krzesło.

- Po co ci to było?- wskazałam na księgi skinieniem głowy.

- One? Muszę przeczytać jeszcze coś...- przerwałam mu.

- Miałam na myśli całe to gówno, Lance. Szef Straży, poważnie?

- O to ci chodzi.- westchnął i przetarł zmęczoną twarz dłońmi - Cel w życiu zawsze jest potrzebny.

- Zaczynasz stawać się swoim bratem.- skrzyzowałam ręce na klatce piersiowej, na co on uniósł brwi do góry, by po chwili je zmarszczyć - To chore oddanie straży, małomówność...

- Zamieniłaś ze mną dwa zdania i stwierdzasz, że jestem małomówny? Kto jak kto, ale akurat ty powinnaś wiedzieć, że jestem od niego zupełnie inny.- fuknął z wyrzutem.

- Nadal uważasz, że masz dług wobec straży?- prychnęłam - Czy twoim celem życia stała się straż?

- Zamierzasz się kłócić?- wbił uważnie we mnie swoje lodowate tęczówki - Dla twojego spokoju powiem ci, że dług uważam za spłacony, a cel? A co miałem zrobić jak moja rodzina uciekła? Chyba akurat tego nie muszę Ci tłumaczyć, bo jesteś doskonale zaznajomiona z sytuacją.

- Mówisz tak jakbym to ja była tego przyczyną, nie zrwacasz uwagi na to, że w zasadzie to ty zjebałeś, nawet za to przeprosiłeś, do chuja.- odruchowo tupnęłam nogą.

- Z taką matką to się nie dziwię, że chłopcy sprawiają problemy.- mruknął cicho pod nosem, ale nie było to ciężkie w usłyszeniu.

- Słucham?- zmarszczyłam brwi.

- To co usłyszałaś. Jesteś temperamentna, Ario.

- Ty znasz w ogóle takie słowa? Gratulacje.- zaczęłam ironicznie klaskać, na co on wywrócił oczami.

- Rozmawiałem z Hydenem.- rzucił nagle, a ja uniosłam do góry brew.

Tego się nie spodziewałam. Momentalnie aura między nami się zmieniła.

- I?

- Dlaczego olałaś wychowanie naszych synów i zwaliłaś to na swojego brata?- skrzyżował ręce na klatce piersiowej i oparł się o oparcie krzesła, uważnie mi się przyglądając.

- Co masz na myśli?- zmrużyłam oczy.

- A co powiedziałem?- prychnął - Zaniedbałaś naszych synów i sobie nie radzisz. To w tobie jest problem, nie w nich.

- Nie jestem matką idealna, ale krzywdy im nie wyrządziłam. Musiałam pracować, a Hyden ich uczył.

- Nie było cię z nimi. Zostawiałaś ich samych, a teraz skarżysz się, że są nieznośni.

- Potrzebują męskiej ręki. Hyden nie chciał się wtrącać do ich wychowania.- przyznałam szczerze - Dlatego zwróciłam się do ciebie.

- Doskonale oboje wiemy, że sama byś sobie poradziła, ale wolałaś od nich uciekać, a teraz wielki problem, bo sobie nie radzisz. Musisz się ogarnąć.

- A ty niby masz doświadczenie by ich wychować?

- Doświadczenie?- uniósł brew do góry - Kobieto, wystarczy odpowiednie podejście.

Aria || Eldarya LANCExOCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz