Tylko 3⭐️ na rozdział? 😔
Czy to opko to takie dno, że na więcej nie zasługuje?
Sorka za błędy, jeśli jakieś są.
---
Minęło kilka dni w ciągu których unikałam Khillisa.
Było to całkiem łatwe, bo niemal przez cały czas byłam czymś zajęta.
Jednak los lubi być przewrotny...
Siedziałam w bibliotece i pisałam raport z krótkiej, kilkugodzinnej misji z której dopiero co wróciłam, gdy do świątyni ciszy wszedł ON.
– Część.– bezskrępowania podszedł do mnie i położył dłonie na stole.
– Hej.– machnęłam mu ręką nie odrywając wzroku os kartki.
– Chyba ktoś mnie unika.– mruknął i usiadł na krześle obok, zabierajac mi kartkę.
– Nie prawda.– starałam się zachować spokój chociaż jego obecność wywoływała we mnie nowe, dziwne emocje – Po prostu mam swoje obowiązki. A teraz oddaj mi raport.– wyciągnęłam dłoń, a on jeszcze bardziej odsunął swoją.
– Chce pogadać.
– Khillis, później, dobrze? Na prawdę chce to skończyć i iść w końcu coś zjeść.– fuknełam gromiąc go wzrokiem.
Byłam strasznie głodna. Cały dzień nie miałam czasu zajrzeć na stołówkę, a gdy robiłam wszystko by zakończyć swoją torturę – przyszedł on i zabierał mi cenne minuty, odwlekając tak upragniana chwilę.
– Przyznaj tylko, że mnie unikałaś. Nie rozumiem tylko czemu, skoro ci się to podobało.
– Jesteś wrzodem na dupie. Wszystko jest bardziej skomplikowane i nie kręci się wokół ciebie.
– Chodzi o twojego byłego?
– Kurwa, Khillis. Znałam cie od kilkunastu minut jak mnie pocałowałeś. To normalne?– zaczęłam się irytować.
– Jeśli potrzebujesz się najpierw poznać, to zapraszam na plażę, dziś wieczorem.– położył przede mną mój raport.
– To bezczelne. Sugerujesz mi żebyśmy poszli do łóżka?– zacisnęłam pięści.
– A czy ktoś o tym wspomniał? Sama to powiedziałaś...– uśmiechnął się bezczelnie z nieukrywanym triumfem.
– Jestem twoja przełożona. Panuj nad... – Tu zabrakło mi słów co go rozbawiło – Nad sobą, do chuja.
– Dziś, plaża.– wstał.
– A może się chociaż zapytasz? "Czy zechciałabyś się dziś ze mną spotkać?" Czy to takie trudne?
– Ja tylko stwierdzam, że tam będę. Będziesz chciała to przyjdziesz.– wzruszył ramionami uśmiechając się i wyszedł.
– Bezczelny dupek.– bąknęłam pod nosem I wróciłam do swojego zadania.
W ciągu dnia dlugo zastanawiałam się czy iść na te plażę czy nie. Ciekawiło mnie co wymyśli, ale czy faktycznie coś wymysli? Czy tylko ja sobie coś ubzdurałam i tak na prawdę wejdę do paszczy potwora?
W końcu, niemal jęcząc z frustracji, poszłam na miejsce spotkania.
Znów go nie było.
– Jeszcze każe na siebie czekać...– powiedziałam sama do siebie i skrzyżowałam rece na klatce piersiowej.
CZYTASZ
Aria || Eldarya LANCExOC
FanfictionTo nie tak, że wiecznie uciekałam. To nie tak, że wiecznie byłam więziona. Po prostu to było lepsze dla mnie. Prawdę mówiąc przez większość życia czułam się jak w klatce. Jednak zamiast smucić się czy pokazywać jakie to mogło być źle i okrutne, prag...