Rozdzial 57

136 14 10
                                    

Zmieniłam okładkę - dlatego też wrzucam rozdział.

Miłego czytania!

---

Następnego dnia wyruszyła ekspedycja żeby sprawdzić co z Lancem, a ja nie miałam czasu by o tym myśleć, bo ustalałam z Huang Hua szczegóły całego wydarzenia.

Okazało się że osobami, które będą nam jeszcze pomagać były Erika i Koori.

Westchnęłam słysząc jak kitsune kłóciła się z wybranką wyroczni o główny kolor wystroju.

– Rzućcie kostką lub monetą i będzie po problemie.– mruknęłam w końcu opierając się o stół.

Byłam tym zmęczona, jak można kłócić się o coś tak idiotycznego?

Chyba żyje w innym świecie niż one lub po prostu mam inne priorytety w życiu...

– O tym nie może zadecydować przypadek! Który kolor jest według ciebie lepszy? Zielony czy biały?

– A nie możecie ich połączyć? Oba były by ok we wspólnym zestawieniu.– mruknęłam.

– Nie może być dwóch kolorów przewodnich.– mruknął niezadowolony człowiek.

– Mam pomysł w takim razie. Pójdźcie zapytać Purriry. I tak bez niej nic nie zrobimy.– wzruszyłam ramionami, a o dziwo obie się ze mną zgodziły i zaciągnęły mnie do butiku wyżej wspomnianej purreko.

– Witajcie, w moich skromnych progach.– wyszczerzyła swoje ostre zęby w uśmiechu, czując chyba spory zastrzyk maany, ale miną jej zrzedła, gdy zaczęła nam się przyglądać – Co wy macie na sobie?! Myślę, że znajdę coś dla was...

– Ja podziękuję.– powiedziałam czując się dobrze w swoim ubiorze z elementami zbroi.

– Wyglądasz koszmarnie, Ario.– jęknęła.

– Liczy się praktyczność tego stroju - nie wygląd. Dziewczyny przyszly zapytać cię o radę odnośnie głównego koloru nadchodzącej rocznicy.

Od razu wpadły w dyskusje na temat kolorów, a ja usiadłam w fotelu. Nie byłam ani trochę zainteresowana tymi przygotowaniami. Dla mnie mogły same wszytako zaplanować, a ja miałam to tylko wykonać lub przytaknąć.

Taki był mój plan od początku.

– Dla Arii też musisz coś przygotować.– usłyszałam głos Koori.

Od razu na nią spojrzałam, a ona pokazała mi język.

Co one kombinowały?

Czyżby chciały mi dopiec, bo w końcu z Eriką nie specjalnie za sobą przepadałyśmy.

Może chodziło też o to, że miałam gdzieś te całą "impreze"? W końcu to ja byłam najmniej zaangażowana w ten projekt i tak chciały mnie zaangażować bardziej?

– Nie ma nawet mowy by ją wpuścić na bal w tych łachmanach.– mruknęła z obrzydzrniem purreko.

– Co?– zapytałam zdezorientowana, wyrwana ze swoich myśli.

– Właśnie ustalamy nasze stroje.

– Ja odpadam.– wiedziałam, że Purriry miała wysokie ceny, a ja nie potrzebowałam wydatków.

– Nie ma nawet takiej opcji. Wstań.– rozkazała mi futrzasta projektantka.

Wywróciłam oczami i podniosłam się z miejsca.

Ona obejrzała mnie z każdej strony.

– Już mam pomysł, ale będę potrzebowała twoje wymiary.

– Doceniam, ale ja nie potrzebuje ubrań. – pokręciłam głową, co rozwścieczyło właścicielkę butiku – Nie obchodzi mnie ta impreza.

Aria || Eldarya LANCExOCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz