Obudziłam sie wieczorem, co oczywiście oznaczało, że straciłam cały dzień.
Czułam się nieco lepiej.
Nieco, nie oznacza, że dobrze.
Nie miałam siły podnieść się z łóżka.
Czułam się wypompowana z sił życiowych.
Dlatego też spędziłam kilka godzin patrząc się w sufit, bądź w okno.
Przewrót na bok był obecnie szczytem moich możliwości.
Moją samotną egzystencję przerwało pukanie do drzwi.
Nie mając siły by podnieść się i je otworzyć, zaprosiłam intruza do środka.
Do środka wyszedł oczywiście Lance.
Zdziwił się widząc mój stan.
– Wszystko w porządku?– usiadł na krześle.
– Tak, względnie.– westchnęłam.
– Jak się czujesz?
– Szczerze? – przewróciłam się na plecy i spojrzałam w sufit – Nie mam siły na nic. Nawet się stąd podnieść.
– Araton chyba przesadził. Chciał cię uwięzić w łóżku? – gwałtownie podniósł się.
– Nie rób awantury. Sam prosiłeś mnie żeby się bardziej opanowywać... – spróbowałam się podnieść.
– Jadłaś coś? – westchnął i ponownie usiadł na krześle.
– Nie, obudziłam sie wieczorem. A z tego co wiem stołówka już jest o tej porze zamknięta. Zresztą chętnie bym jeszcze chyba poszła spać.
– Tak chyba będzie najlepiej. Poczekam aż uda Ci się zasnąć.
– Skoro i tak masz tu być... To...– nieco się wahając, bo nie wiedziałam jak zareaguje, postanowiłam jednak wypowiedzieć na głos swoją propozycję – Może położysz sie obok mnie? Rozumiem, jeśli odmówisz i że to za wcześnie, ale... – przerwał mi.
– W porządku. – Kiwnął głową i zdjął cięższe elementy swojej zbroi, po czym się położył obok mnie.
Przytuliłam się od razu do niego, a zaraz usnęłam.
Obudził mnie jednak, gdy nad ranem chciał się podnieść.
– Zostań. – mruknęłam i ścisnęłam jego rękę.
– Nie mogę. Muszę iść na poranny trening.– westchnął zawiedzinony.
– Pieprz go.– mruknęłam.
– Jestem szefem straży.– mruknął ściskając mocniej moje palce.
– Raz może cię zabraknąć... Proszę.
– Aria...
– Proszę... – wręcz błagałam.
– Wrócę.– puścił moje palce.
Jakoś udało mi sie podniesc do siadu.
– Moge iść z tobą?– zaczęłam się podnosić.
– Wolałbym nie, nie jesteś w zbyt dobrej kondycji. – Zdecydowanie zaprzeczył.
– Zabraniasz mi wychodzić z pokoju?
– Wczoraj nie miałaś siły by się przekręcić. Cieszę się, że zaczynasz przyzwyczajać się do swojego obecnego stanu, ale nie będę ukrywał...
– W porządku, martwisz się. – machnęłam niedbale ręka i odwróciłam wzrok.
– Wrócę. – pocałował mnie w skroń i wyszedł.
CZYTASZ
Aria || Eldarya LANCExOC
FanficTo nie tak, że wiecznie uciekałam. To nie tak, że wiecznie byłam więziona. Po prostu to było lepsze dla mnie. Prawdę mówiąc przez większość życia czułam się jak w klatce. Jednak zamiast smucić się czy pokazywać jakie to mogło być źle i okrutne, prag...