Białowłosy niemal od razu zaproponował, żebyśmy polecieli.
Wiedział gdzie jej szukać i stwierdził, że tak będzie i szybciej i wygodniej.
Nie protestowałam.
Chłopak szybko przybrał swoją drugą formę, lecz gdy ja chciałam pójść za jego przykładem – jego niski, smoczy głos, mnie powstrzymał.
– Polecisz na mnie. Będzie dużo szybciej i bezpieczniej.
– Mogę sama...– przerwał mi.
– Bez dyskusji. Wskakuj.– obniżył swoje ciało na tyle na ile był w stanie.
Przetarłam twarz dłonią i wsiadłam na jego grzbiet.
Po tym odbił się od ziemi i wbilismy się w powietrze.
– Jak się z tym czujesz?– zapytał w końcu.
– Hm? Jestem zmęczona.– dotknęłam jego łuskowatej skóry.
– Odnośnie spotkania z matką...– sprostował.
– A... O to pytasz.– westchnęłam i przetarłam twarz dłonią – Szczerze? Czuje się na razie pusta w środku. Trochę boli mnie niestety to, że jej nie było. Żyłam z przekonaniem, że jej nie mam, a ona żyje...
Mruknął tylko, nic nie mówiąc.
– Nie zostawisz mnie?
– Co?– był zdziwiony moim pytaniem, aż lekko przekręcił głowę w moją stronę – Nie po to z tobą lecę, żebyś została sama. Jeśli przeszło Ci przez głowę, że cię zostawię pod jej drzwiami, to jesteś w błędzie.
– Dziękuję. – prychnął, ale powstrzymał się od komentarza.
Po kilkunastu minutach smok zaczął lądować.
– To już?– byłam szczerze zdziwiona.
– Mamy kawałek do przejścia.– powiedział gdy jego łapy dotknęły ziemi.
Zeszłam z niego, a on przybrał swoją "ludzką" formę.
– Chyba zaczynam się stresować.– powiedziałam tylko widząc jak dłonie mi się trzęsą, a po chwili jak wzrok płata mi figle i zaczyna wariować.
– Bedzie dobrze.– złapał mnie za ramiona, a po chwili przyciągnął mnie do swojej klatki piersiowej i objął – Oddychaj. Pamiętaj, nie będziesz sama.
– Co ja bym bez ciebie zrobiła?– objęłam go.
– No... Nie za wiele. Znając twój talent to mogło by cie nie być już na tym świecie.– zachichotał, a ja uniosłam na niego gniewne spojrzenie – Ale jestem i nic ci nie grozi.– przeczesał palcami moje włosy do tyłu – Kocham cie.
– Jak partnerkę czy jak dziecko pod opieką?
Na moje pytanie wywrócił oczami.
– Jako kobietę, nie jakieś dziecko, do cholery.– skrzywił się – To, że trzeba o ciebie wyjątkowo bardzo się troszczyć...– przerwałam mu.
– Zostało ci chyba z dawnych lat, jak wpadałam w kłopoty, co?
– Nie mogę zaprzeczyć. Przepraszam, nie powinienem był.– westchnął.
– W porządku. – dotknęłam jego policzka – Ja też cie kocham.– powiedziałam patrząc mu w oczy, a on się delikatnie uśmiechnął.
– Chodź. Musimy spełnić wolę Twojego ojca. Chciałby żeby ona była przy nim.– odsunął nas od siebie, po czym chwycił moją dłoń.
CZYTASZ
Aria || Eldarya LANCExOC
FanfictionTo nie tak, że wiecznie uciekałam. To nie tak, że wiecznie byłam więziona. Po prostu to było lepsze dla mnie. Prawdę mówiąc przez większość życia czułam się jak w klatce. Jednak zamiast smucić się czy pokazywać jakie to mogło być źle i okrutne, prag...