Rozdział 70

92 8 0
                                    

Ez i Illar pojawili sie niedługo potem. Od razu ruszyliśmy w drogę.

Czułam się okropnie zmęczona i wyczerpana, ale mimo to starałam się dotrzymać kroku swoim towarzyszom.

Po kolejnych, katorgicznie długich godzinach byliśmy na miejscu.

Ciała nadal tam były. Dziewczyna, którą niezbyt dobrze potraktowałam w nocy, też nie przeżyła ze względu na swoje obrażenia.

Było mi niedobrze.

– Odejdę kawałek dalej, a wy się rozejrzyjcie. – powiedziałam dotykając delikatnie ręki smoka.

Ten od razu na mnie spojrzał.

– W porządku. Tylko staraj się jeszcze przez chwilę nie zasnąć.– poprosił.

Przytaknęłam i usiadłam pod drzewem. Miałam straszna ochotę by zmrużyć oczy, ale musiałam być czujna. Nie dla nich, a dla własnego bezpieczeństwa.

Po jakiś piętnastu minutach podniosłam się, żeby spróbować chociaż trochę się rozbudzić.

Chwiałam się na nogach, a oczy same się zamykały.

– Uważaj. – mruknął Illar który mnie złapał.

– Wszystko w porzadku? – podszedł do mnie Ezarel.

– Tak. – przytaknęłam, a chłopcy spojrzeli po sobie.

– Wypij może trochę eliksiru energetycznego. – zaproponował elf.

– Wykluczone, Aria musi się przespać, a nie pić to gówno. Piła go wczoraj w nocy. – odezwał się Lance za mnie.

– Napije się. – już zaczęłam sięgać do kabury.

– Jeśli piłaś go wczoraj i to dwa razy, to lepiej go nie pij. Nie potrzebujemy powikłań.

Cofnęłam dłoń i westchnęłam, a żywiolak mnie puścił.

– Te ciała są puste, kurwa. – warknął białowłosy – Jakby ktoś ich przeszukiwał. – wyprostował się, a w tym momencie zaczęło się pikanie i bulgotoabie. – Uciekać! – wrzasnął.

Od razu zerwaliśmy się i zaczęliśmy uciekać, zmęczenie już się nie liczyło.

Spojrzałam przez ramię. Widzialam tylko pęczniejace ciała.

– Aria, kurwa, ruchy. – poczułam chwyt na ramieniu i to jak ktoś mnie ciągnie.

Odciągnęli mnie dalej, a zaraz usłyszeliśmy wybuch, a potem następny.

– Pójdę sprawdzić. – oznajmił smok.

– Nie, ja pójdę. – powiedziałam.

– To raczej nie będzie miły widok. Odpuść. – złapał mnie za dłoń i ścisnął.

Na ten gest przytaknęłam, odpuszczając i skrzyzowałam ręce na ramionach.

– Illar idź z nim. – zarządziłam.

– Ale...

– Idźcie. – westchnęłam.

Odpuścił i ruszył za białowłosym.

Złapałam się za biodra i westchnęłam.

Czy straciliśmy ciała z których po głębszych analizach mogliśmy coś znaleźć?

Na to wychodziło.

– Na prawdę mu wierzysz? – zapytał elf.

Najwidoczniej ta sprawa nie dawała mu spokoju.

Aria || Eldarya LANCExOCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz