Rozdział 105 - Co było dalej? (5)

38 3 0
                                    

* W międzyczasie*

/Colian/

– Chodź.– klepnąłem brata w ramie, gdy wyszliśmy z domu, by go trochę pośpieszyć.

– Uważasz, że ktoś coś nam powie?

– A czemu nie?– zapytałem bliźniaka – Dowiemy się może czegoś więcej. Na przykład kim jest tajemniczy on. Widziałeś minę tego faceta? Może to ten cały ON jest naszym ojcem?

– Sądzisz że było więcej smoków?

– Na pewno było ich więcej. Ciekawe jak to się stało, że został tylko on.

– Wszyscy zginęli w Niebieskim Poświęceniu.

– A mimo to on żyje.

– Chodźmy na targ.– tym razem Carris pociągnął mnie za rękę.

Czyli go zaciekawiłem.

– Sądzisz, że ktoś coś będzie wiedział?

– Na pewno.

Dotarliśmy do zatłoczonego miejsca. Była masa ludzi jak i wielu kupców z różnych stron Eldaryi.

– Chyba tamten jest stąd.– wskazał palcem mój brat na purreko, który coś krzyczał, ale przez gwar nie mogłem rozpoznać słów, dopóki nie podeszliśmy bliżej.

– Zapraszam, zapraszam, po ziemskie cuda. Tylko u mnie, w rozsądnych cenach!– krzyczał.

– Lance, go już za to nie ukarał?– usłyszałem za plecami.

– Za co?– zapytał mój brat odrwacajac się do osób za nami.

– Za handel nielegalnymi towarami.– mruknęła z przekąsem jakąś młoda kobieta, gromiąc nas wzrokiem – A wy to kto?

– Jesteśmy tu nowi.

– A wy nie jesteście piskalakami naszego Szefa?– wtrącił się mężczyzna, który był z kobietą.

– A czy to ważne?– fuknąłem w odpowiedzi.

– Są identyczni, ale jaja.– zaśmiała się kobieta – Nie sadziłam, że będziemy mogli ich spotkać, takie ważne osobistości.

– Przestańcie się z nich nabijać.– wtracił się... Purreko, ten który handlował nielegalnym towarem.

Zdziwił mnie ten fakt.

– Nie boisz się, że się na ciebie poskarżą, Pural?– Dziewczyna skrzyżowała ręce na klatce piersiowej.

– Bardziej obawiam się was. Spadajcie stąd.– syknął, a oni wywrócił oczami i po prostu odeszli – Czago tutaj szukacie?– zpaytał uważnie nas obserwując.

– Chcemy wiedzieć więcej o smokach.– wypalił Carris, a ja pokręciłem głową z zażenowania.

Można to było zrobić subtelniej.

– A książki są od czego?– mruknął rozglądając się chyba za nowymi klientami.

– Nie chodzi nam o ogólne informacje, a o ostatnie smoki.

– Jeśli nie chętnie nic kupić - spadajcie.– fuknął w końcu.

To był zakazany temat?

Wyciągnąłem zza paska sakiewke z przeczącą zawarością. Jakiś czas temu zwinąłem ją gospodarzowi domu, w którym mieszkaliśmy.

– A czy teraz pamiętasz może coś?– zabrzeczałem.

– Lance jest ostatni, nie licząc was.– mruknął biorąc ode mnie monety.

Aria || Eldarya LANCExOCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz