Rozdział 97

66 8 9
                                    

Przez kilka następnych dni staraliśmy się żyć w miarę normalnie.

Lance dawał mi dystans, którego potrzebowałam.

Nawet od kilku dni spał na podłodze.

Uznaliśmy, że tak na razie będzie najlepiej.

Oboje mieliśmy swoje zadania i obowiązki.

Lance oficjalnie został przywrócony do straży jako Szef Obsydianu, a ja dążyłam do pozbycia się piętna z pleców.

Wygrywałam walkę w dzień, lecz w nocy...

Nie jednokrotnie budziłam się z krzykiem, zalana potem, a nade mną stał smok, sprawdzając czy wszytsko w porządku.

Nie sądziłam, że pozbycie się go na dobre będzie tak trudne na samym końcu.

Miewałam koszmary z moim ojcem w roli głównej, gdzie nie jednokrotnie starał się mi namieszać w głowie, ale nie poddawałam sie.

- Jeśli znów będziesz miała zły sen... Jestem obok.- powiedział chłopak siedząc na swoim prowizorycznym łóżku.

Wiedziałam jednak, że jest tym wszytskim zmęczony podobnie jak ja. Nie pozwalałam mu się wyspać w nocy, a rano musiał wstać.

- Może dziś będzie spokój?- powiedziałam z nadzieją i poczochrałam włosy chłopaka.

- Oby.- spojrzał na mnie.

- Śpij dobrze, smoku.- zabrałam swoją dłoń.

- Ty też, mieszańcu.- uśmiechnął się i położył się.

Zrobiłam to i ja, szczelniej opatulajac się kołdrą.

Sen nadszedł stosunkowo szybko...

~~~

Tym razem znalazłam się w ciemnym lesie.

Nie było słychać nic poza moimi krokami, ani świszczącym oddechem.

Złapałam się za ramiona.

Było zimno, a z każdym moim krokiem robiło się coraz zimniej.

Z ust leciała para, a pod nogami zaczynał skrzypiec pojawiajacy się z nikąd śnieg.

Po kilku kolejnych krokach, między drzewami, na ciemnym tronie, stworzonym z kości różnych faery, oświetlanym tylko przez blask księżyca, siedział mój ojciec w swojej demonicznej postaci głaszcząc siedzace u jego nóg, przerażone kilkuletnie dziecko.

Uniósł na mnie swoje czarne oczy, z wręcz świecącymi niebieskimi tęczówkami.

- Chodź do mnie, moje dziecko.- zaczął wołać mnie palcem, zakończonym pazurem - Dołącz do nas.

- Nie.- wyszeptałam dodatkowo kręcąc głową.

- Hyden, złap siostrę za rękę. Niech do nas dołączy, skoro nie może umrzeć...- uśmiechnął się okropnie i pogładził jeden ze swoich rogów na głowie.

Aria || Eldarya LANCExOCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz