Rozdział 92

49 4 0
                                    

Dziś wyjątkowo dodam jeszcze jeden rozdział.

1/2

---

/Aria/

Dopiero po kilku tygodniach udało mi się wypałać te energię Hydena, o którą mu chodziło. Poprosił mnie bym ją nieco porównała ze swoją.

Następnie miałam spróbować wytworzyć coś na wzór tej energi, co było jeszcze trudniejsze niż wyczucie maany brata.

Z tego co wiedziałam Lance faktycznie był na misji, ale jakichkolwiek przełomów.

Natrafili na ślady ludzi, nawet zdarzyło się, że deptali im po piętach, jednak nigdy nie udało im się ich złapać, nie byli też bezpośrednio przez nich zaatakowani, ale zdarzały się jednak przypadki w których zajdowali ciała faery.

Starano się też jakoś ustabilizować maane, a tym samym anomalie, które powróciły po śmierci Aratona.

Ale to też nie szło po myśli straży.

Wszystko wydawało się iść zupełnie na odwrót do tego, co chciano osiągnąć.

Wiedziałam to wszystko od Huang Hua, a ona wiedziała to ze sporadycznych raportów smoka i jego towarzyszy.

Znak na moich plecach po opętaniu znów zaczął robić się ciemny, a nawet zaczął nieco rosnąć, "puchnąć", co wcale nie napawało nas optymizmem.

Sądziliśmy, że kupimy sobie dużo czasu opętaniem mnie, ale okazuje sie, że tylko zyskaliśmy niewiele więcej.

Pasożyt zaczął się po prostu żywić energią ducha, co tu więcej mówić.

– Możesz spróbować się przemienić? – zapytał brunet, chodząc w te i we wte,  zastanawiając się nad czymś.

– W zasadzie nie próbowałam jeszcze... Ale w czym to może pomóc?

– Nie wiem czy on, te znaki, nie blokują nieco naszych wysiłków. To nie może aż tyle trwać. – mruknął – A czemu masz spróbować? Bo może blokadzie podlegają twoje moce.

– Mam bransolety. – przypomniałam.

– To nie ten poziom. – pokrecił głową i w końcu się zatrzymał – Ale, w sumie, racja. Nie zmienisz się z nimi. Nie rozumiem jednak czemu tak długo zajęło Ci wyodrębnienie i poczucie, w bliskim otoczeniu, mojej energii, to powinno być dla ciebie naturalne.

– A to będzie nam potrzebne na dłuższą mete?

–Będę cie wspierał, bo kończy nam się czas, a to by wszystko uprościło...

– Może spróbujmy bez bransolet? – zaproponowałam.

– Boję się czy to nie będzie zbyt ryzykowne, dla ciebie. Bo mamy ducha i te znamię...

– Może to pomoże w przełomie? Zdejmijmy je tylko na czas treningu.

Chłopak zamilkł i potrał skronie.

– Spróbujmy, ale zrobimy to tak. Będę za tobą i będę celował swoją mocą w pasożyta, będę próbował go hamować, a ty dodatkowo z niej skorzystasz.

– Zróbmy tak. – zgodziłam się bez wahania.

On od razu rozpoczął przygotowania.

Nie trwało to wyjątkowo długo.

Kazał mi usiąść na ziemi, zdjął bransolety i sam usiadł za mną.

Czułam jego ciepłą energię na plecach.

Aria || Eldarya LANCExOCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz