Chłopak nie wracał przez kilka godzin, w ciągu których zdarzylam położyć się spać. Obudził mnie jednak, gdy wrócił.
Otworzyłam oczy i spojrzałam na niego.
– Wszystko ok?– zapytałam, chociaż znałam odpowiedź.
– Śpij.– rzucił tylko i gdzieś zniknął.
Westchnęłam i położyłam głowę z powrotem na poduszce.
Po chwili smok położył się obok mnie.
Od razu odwróciłam głowę w jego stronę. Położył się na plecach i jedna rękę położył pod głowę.
– Lance?– nieznacznie się do niego przysunęłam.
– Hm?– nie spojrzał na mnie.
– Czy to co mówiłeś... No... wiesz... było szczere?– podniosłam się do siadu.
Westchnął i pokiwał głową.
– Tak. Było szczere.– mówiąc to nie raczył otworzyć oczu.
– A mógłbyś chociaz na mnie spojrzeć?– poprosiłam, a on otworzył oczy i spojrzałam na mnie. W jego niebieskich oczach było coś dziwnego, nie umiałam tego określić czy były to dobrze emocje czy może złe.
Złapałam jego dłoń i położyłam sobie na policzku. Jego kciuk od razu powędrował na moją blizne przy ustach.
– Ja też coś do Ciebie czuje.– spuściłam wzrok, a w tym momencie Lance podniósł się do siadu i przyciągnął mnie do siebie.
Nasze usta momentalnie się odnalazły. Złapałam jego twarz w swoje dłonie i ani myślałam by ją puścić. Jednak on miał inny plan. Odsunął mnie od sobie i spojrzał mi w oczy.
– Nikt, nie może się o tym dowiedzieć, a teraz rozumiesz czemu nikt nie może wiedzieć o twoim istnieniu?
– Tak. – westchnęłam.
– Dobra, dziewczynka.– przytulił mnie lekko do siebie – Jutro wracamy do treningów.
– Ale jesteś...
– Jestem na tyle sprawny, po tym wszystkim, by cię poprowadzić, a nawet w moim obecnym stanie nie jesteś dla mnie zagrożeniem. Musimy to zmienić, byś w razie czego umiała się obronić w każdej sytuacji.
– W porządku.
Odsuneliśmy się od siebie i oboje sie położyliśmy. Jednak zrobiłam coś czego on się nie spodziewał. Przytuliłam się do jego ciała, a on się spiął.
– Dobranoc.– rzuciłam tylko i przysnęłam.
Przez kilka kolejnych dni ćwiczyliśmy, robiłam bardzo duże postępy. Jednak nasz trening pewnej nocy przerwało coś czego ja się nie spodziewałam.
Po wyprowadzeniu ciosu mieczem w kierunku trenera, który oczywiście go odbił. Zachwiałam się czując okropne pieczenie w gardle. Od razu go dotknęłam, natrafiając na naszyjnik. Dłoń od razu zaczęła mnie piec. Poczułam duszności, a białowłosy nie wzruszony na mnie patrzył.
- L-lan-ce... N-naszyj-nik on-. – w tym momencie miałam okropnie duszności. Czułam jak moje wnętrzności zaraz wyjdą przez moje usta na zewnątrz – Zd-ejmij... mi...– sama desperacko próbowałam złapać zapięcie. Udało mi się gdy czułam, że stracę przytomność. Od razu odrzuciłam go na bok i zaczęłam ciężko oddychać.
Unioslam wściekłe spojrzenie na białowłosego.
– Chciałeś mnie zabić?– warknęłam.
– Ależ skąd...– podszedł do mnie bardzo blisko.
CZYTASZ
Aria || Eldarya LANCExOC
FanfictionTo nie tak, że wiecznie uciekałam. To nie tak, że wiecznie byłam więziona. Po prostu to było lepsze dla mnie. Prawdę mówiąc przez większość życia czułam się jak w klatce. Jednak zamiast smucić się czy pokazywać jakie to mogło być źle i okrutne, prag...