Już po kilku minutach znaleźliśmy się w głównej sali tej imprezy. Widziałam ojca, który dziwnie na mnie patrzył.
Martwił się?
– Pamiętaj, on nie jest szczery. – szepnął mi brunet na ucho i się oddalił.
Westchnęłam i ubrałam na twarz ładny, moim zdaniem, uśmiech.
Podeszłam do Aratona, który akurat jakby na mnie czekał.
– Gdzie cie zaprowadził? Wszystko w porządku?– zapytał wyraźnie nieco zdenerwowany.
– Czemu mi nie powiedziałeś, że będzie tu mój brat?– złapałam się za biodra.
Westchnął.
– Co ci powiedział?– spojrzał na moją twarz.
– Że jesteśmy rodziną.– wzruszyłam ramionami.
– Tak, to prawda.– mruknął – Jest moim pierworodnym, ale jak zapewne zdarzyłaś zauważyć - nie mamy za dobrych relacji.
– Tego akurat nie da się nie zauważyć... Ale nie ważne. On nie chce mnie znać.– znów wzruszyłam ramionami – napijemy się czegoś?
Nadeszła pora na wdrożenie planu.
Ale czy ja tego chciałam?
Czyłam na sobie uważny wzrok.
Hyden.
Spojrzałam ukradkiem w jego strone, a on jakby na zawołanie odwrócił wzrok.
– Co się tak nagle naszło? Myślałem, że masz coś do zrobienia.– zmarszczył brwi.
– Rozmyśliłam się. Nie warto dla tego dupka. To jak?– westchnęłam i uśmiechnęłam się do rodzica.
Nie powiem mu przecież, że już widziałam się że smokiem...
– W porządku.– wzruszył ramionami i chciał iść, ale go powstrzymałam.
– Pójdę.
Tak też zrobiłam.
Cały czas rozważałam za i przeciw.
Czy byłam gotowa zabić własnego rodzica? Tak, zrobił źle, ale czy był to powód do zabicia go?
Nie widziałam nigdy by szkodził społeczeństwu.
Podeszłam do jednego z kelnerów i zabrałam z jego tacy dwa kieliszki jakiegoś trunku.
– Pieprzyć to.– mruknęłam sobie pod nosem odchodząc nieco na bok i dolewając do jednego kieliszka zawartość buteleczki.
Po tym zabrałam oba i poszłam.
Doskonale wiedziałam który kieliszek jest który. Prawa dłoń aż parzyła mnie z nerwów.
Dać mu czy nie dać?
Tak czy nie?
Może dam?
A może jednak nie?
Wróciłam do ojca.
– Proszę.– podałam mu... lewy kieliszek.
Nie mogłam.
Nie byłam w stanie.
Spojrzałam ukradkiem na Hydena, który wydawał się zadowolony. Czując mój wzrok uniósł delikatnie swój kieliszek wznosząc jakby toast, na co skinęłam mu głową i czując gule w gardle upiłam łyk alkoholu.
– Wszystko dobrze? Wydajesz się poddenerwowana.– ojciec dotknął mojego ramienia, a ja przerażona upuściłam naczynie i spojrzałam na niego zdziwowna.
CZYTASZ
Aria || Eldarya LANCExOC
FanfictionTo nie tak, że wiecznie uciekałam. To nie tak, że wiecznie byłam więziona. Po prostu to było lepsze dla mnie. Prawdę mówiąc przez większość życia czułam się jak w klatce. Jednak zamiast smucić się czy pokazywać jakie to mogło być źle i okrutne, prag...