Dni mijały, a ja czułam się jak chowaniec zamknięty w klatce.
W sumie... To na prawdę byłam zamknięta.
Momentami miałam wrażenie jak ściany dookoła mnie się zbliżają w moją stronę i zaczyna brakować mi powietrza. Wręcz zaczęło mi odwalać od siedzenia tam.
Wiedziałam, że nie mogę stąd wyjść, narobiłam wiele szumu w wiosce i jeszcze ta wampirzyca... Ona na pewno komuś o mnie powiedziała. To było dużo bardziej niż pewne, w końcu widziała mnie we krwi, gdy wychodziłam z miejsca zbrodni.
Głupota.
Miałam na prawdę wielką ochotę żeby wyjść, ale czy nie był to głupi pomysł?
Moje myśli przerwało pukanie. Było ono głośne. Ktoś pukał w pień drzewa w którym byłam!
Od razu podniosłam się na równe nogi i powoli podeszłam do wejścia. Przystawiłam ucho do drewna i ponownie usłyszałam pukanie.
Moje nasłuchiwanie z tak bliska było beznadziejnym pomysłem. Od razu ucho zaczęło mnie boleć i zaczęłam kląć pod nosem.
– Halo? Jest tam kto? – usłyszałam czyjś cichy głos.
Postanowiłam siedzieć cicho.
- Pssssyt... Lance mnie przysłał. – usłyszałam w końcu.
Rozszerzyłam oczy i za moment je zamknęłam. Próbowałam wyczuć zapach tej osoby jednak moje położenie mi to uniemożliwiało.
– Halo? - mruknął zrezygnowany i zapukał jeszcze raz w pień drzewa – No... nic. – usłyszałam westchnięcie i w tym momencie drzwi się otworzyły, a ja upadłam wprost pod nogi jakiegoś chłopaka.
Powoli uniosłam wzrok. Przede mną stał blondyn z ciemną grzywką.
Podał mi rękę, a ja nie pewnie ją ujęłam.
– Mówiłem. Przesłał mnie Lance.– uśmiechnął się przyjaźnie.
– Gdzie on jest?– zapytałam niemal od razu.
– Nie może przyjść.
– Ale jest chociaż w K.G.?– spojrzałam w zielone oczy mojego "gościa".
– Tak, później do nas dołączy.
– Mogę znać powód Twojego przybycia? – unioslam jedną brew do góry, uważnie lustrując intruza. Próbowałam nawet zgadnąć jego rasę, ale mi się nie udało, bo na pierwszy rzut oka nie miał żadnych cech szczególnych.
– Mam Cię uczyć. Jestem jedyną osobą, która może to zrobić.
– Przecież Lance mnie uczy. – skrzyżowałam ramiona.
– Ale nie nauczy Cię tego czego mogę ja. Gotowa? – uśmiechnął się.
– Nawet Cię nie znam. – prychnęłam.
– Leiftan. – wyciągał dłoń w moim kierunku.
– Aria. – uścisnęłam jego dłoń.
– Skoro mamy już formalności za sobą. Możemy zaczynać?– wyraźnie mnie pospieszał. Zależało mu na wykonaniu "jego zadania".
– A czego masz zamiar mnie uczyć? – zlustrowałam go od góry do dołu. Nie miał przy sobie żadnej broni.
– Masz w sobie moc o której nie masz pojęcia, a ja jestem tu by pokazać ci jak z niej korzystać.
Moje oczy momentalnie się powiększyły. Spojrzałam w jego zielone oczy.
– Czy Ty masz zamiar uczcić mnie...? – przerwał mi.
CZYTASZ
Aria || Eldarya LANCExOC
FanfictionTo nie tak, że wiecznie uciekałam. To nie tak, że wiecznie byłam więziona. Po prostu to było lepsze dla mnie. Prawdę mówiąc przez większość życia czułam się jak w klatce. Jednak zamiast smucić się czy pokazywać jakie to mogło być źle i okrutne, prag...