Rozdział 29

145 15 0
                                    

Czułam się słabo. Moje powieki były koszmarnie ciężkie.
Kiedy w końcu udało mi się je unieść, od razu je zamknęłam, przez ostre światło.

– Budzi się.– usłyszałam czyjś głos, jednak nie mogłam go rozpoznać – Musicie go zawołać.

– Halo? Jak się czujesz?– usłyszałam inny głos – Halo? Słyszysz nas?– ktoś złapał mnie za nadgarstek. Sprawdzał mój puls.

Cofęłam dłoń.

W tym momencie ktoś otworzył moje oko.
Od razu zaczęłam mrugać.

– Źrenice reagują prawidłowo. Witamy spowrotem.

W końcu odzyskałam wzrok.

Nie wiedziałam gdzie jestem. Obok mnie stały dwa jakieś faery, których nie znałam.

– Lance...– tyle udało mi się tylko powiedzieć. Moje gardło wręcz paliło.

Od razu zaczęłam się podnosić.

– Hej! Leż.– ktoś położył mi dłoń na czole – Zaraz przyjdzie.

Pokręciłam głową i ponownie zaczęłam się podnosić.

– Aria, nie możesz posłuchać?– w końcu go usłyszałam – Zostawcie nas samych... Przyślijcie tylko Melvina.

Wszyscy od razu wyszli.

Zostałam tylko ja i on.

– Co...– załapałam się za głowę. Dopiero teraz zauważyłam, że moje włosy związane są w warkocz.

– Nie przemeczaj się jeszcze. Wszystko ci wyjaśnię.– usiadł na łóżku na którym leżałam. Złapał moja dłoń.

Zauważyłam, że jest ona niemal biała.

Niepewnie poruszyłam palcami tej dłoni.

Była odrętwiała.

Lance uniósł kącik ust patrząc jak moje palce delikatnie się poruszają.

– Byłaś nieprzytomna. Nie wiem nawet już, który raz... Ale to się skończy. Nie będziesz już tracić przytomności czy się gorzej czuć po używaniu mocy daemona.– zrobił dłuższą pauze i spojrzał mi w oczy – Udało sporządzić eliksir, który "pogodzi" twoje dwie połówki, a przynajmniej zniweluje skutki uboczne.

– Co?

– Nie mów nic.– znów mnie uciszył – Ciężko to wyjaśnić czemu twój organizm tak reaguje, ale udało nam się to opanować, a to w tym momencie jest najważniejsze.– zdjął rękawice i odsłonił swoją rękę.

Była zabandażowana w okolicy łokcia.

– Musisz się napić.– podsunął mi rękę pod nos.

– Coś ci się stało?– wyszeptałam i dotknęłam bandażu.

– Nie.

– Nie chce krwi.– dopiero teraz uświadomiłam sobie jak bardzo zachrypnięty mam głos.

– Musisz się posilić. Nie zmuszałbym cię gdybyś się właśnie nie obudziła z magicznej śpiączki. Mimo, że Cię uspałem czasowo twój organizm funkcjonował normalnie. Nie jadłaś za wiele przez ten czas, więc wbijaj kły i pij.

Podniosłam się przy pomocy białowłosego go siadu i złapałam w dłonie jego rękę.
Chwilę się wahałam aż w końcu wbiłam swoje kły w jego rękę.

Smak był odużający. Dopiero teraz uświadomiłam sobie jak głodna byłam.

– Kto by pomyślał, że będę karmić wampira swoją krwią, to na prawdę uwłacza moje rasie. Wiesz jaką cenna jest moja krew dla was, wampirów? Jesteście w stanie pozabijać się za jej krople, a Ty ją po prostu sobie pijesz.

Aria || Eldarya LANCExOCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz