UWAGA!
ROZDZIAŁ ZAWIERA OPISY PRZEMOCY.
CZYTASZ NA WŁASNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ.
‐--
Odsunęłam się od nieprzytomnego ciała.
Byłam w szczerym szoku.
Co tu się działo?
Ten facet wyglądał jak mój facet.
Ponownie się do niego zbliżyłam i uważniej zaczęłam się mu przyglądać. Mimo krwi na jego skórze i ubraniu, ku swojemu przerażeniu, stwierdziłam, że wygląda bardziej jak Lance niż mój Lance. Nie miał blizn na skórze, poza oczywiście tymi na twarzy, czyli na nosie i na brwi.
Po prostu jego ręce i ciało były wolne od tych szpecących, wiecznych pozostałości po ranach.
Nie mogłam go zabić.
– Kurwa, o chuj tu chodzi?– wyszeptałam i wróciłam sie po swój plecak.
Przeszukałam go szybko w poszukaniu czegoś co mogłam wykorzystać do związania delikwenta, ale nie miałam nic poza...
Jedyna możliwością było wyrwać pozostałości po uchwytach plecaka, co też zrobiłam i skrępowałam najmocniej jak mogłam ręce i nogi chłopaka po czym wzięłam karafkę z wodą i chustnęłam mu nią w twarz.
Od razu otworzył oczy, ale tym razem były inne... Nie były przerażająco fioletowe, a niebieskie, co jeszcze bardziej namieszało mi w głowie.
Usiadłam mu na kolanach i przycisnęłam ostrze do gardła.
Najpierw zmrużył oczy po czym westchnął, jakby uświadomil sobie w jak chujowej sytuacji się znalazł.
– Kim ty, kurwa, jesteś?– odezwałam się w końcu.
Spojrzał mi w oczy, a te momentalnie się rozszerzyły.
– Aria? Co tu sie dzieje? Ty żyjesz?– zaczął zasypywać mnie pytaniami, ale mocniejszy nacisk mojego ostrza na jego gardło skusił go do zamknięcia się.
– Ja zadaje pytania. Kim jesteś? Czemu wyglądasz jak Lance?! – wysyczałam, a on uniósł do góry brew, a po chwili ją opuścił – Odpowiadaj! Tylko nie mów, że to Ty jesteś nim!
Westchnął.
– Jestem Lance, szef Obsydianu ze straży Eel, a ty jesteś Aria - mój mieszaniec.– mówił o dziwo całkiem spokojnie.
Coś tknęło mnie by zadać mu cholernie głupie pytanie...
– Kiedy się ostatni raz widzieliśmy?– starałam się być spokojna, ale moja głowa była gotowa wybuchnąć.
– Widziałem cie ostatni raz jak wyruszałem na misję z K.G.– widziałam szczerość w jego oczach – Byłaś nieprzytomna po interwencji Aaratona.
– Pierdolisz głupoty. Pokłóciliśmy się kilka godzin temu.– warknęłam, sprawdzając jego reakcje.
– Co?– rozszerzył oczy – Powiedz mi, że żartujesz. Aria, powiedz, że żartujesz!– krzyknął napierając na sztylet, który zranił skórę na jego szyi.
Od razu poczułam zapach krwi.
Wolna ręką zamoczyłam w niej kciuk i włożyłam do ust.
Od razu poczułam jak się odprężam. Słodycz jego krwi... To był właśnie ten smak.
Przymknęłam oczy.
– Nie. Pokłóciliśmy się kilka godzin temu.– odpowiedziałam poważnie i otworzyłam oczy.
CZYTASZ
Aria || Eldarya LANCExOC
Fiksi PenggemarTo nie tak, że wiecznie uciekałam. To nie tak, że wiecznie byłam więziona. Po prostu to było lepsze dla mnie. Prawdę mówiąc przez większość życia czułam się jak w klatce. Jednak zamiast smucić się czy pokazywać jakie to mogło być źle i okrutne, prag...