Rozdział 102 - Co było dalej? (2)

41 4 1
                                    

- Co?- ręce zaczęły mi się trząść, a papier wypadł z dłoni - J-Jak to?- zaczęłam się jąkać i spojrzałam na aengela.

- Straż tak zdecydowała.

- Wiesz z czym to się wiąże? On się dowie. Muszę...- czułam jak zaczyna brakować mi powietrza, a dłonie robią się mokre.

- Ario, bez pochopnych decyzji.- mężczyzna złapał mnie za ramiona i lekko je ścisnął - I tak nie dasz rady uciec. Musicie się spotkać...

- Nie. Nie zgadzam się.- pokręciłam głową czując łzy w oczach, które od razu zamknęłam.

- Ario...

- Nie.- wyszeptałam, ponownie kręcąc głową.

- Prędzej czy później was znajdzie.

- Wiem, do chuja. I co? Mam się mu po prostu ujawnić?- spojrzałam na bruneta.

- Wystaraczy, że się z nim spotkasz.

- I co dalej?

- Może to dobry czas by go poznali.- stwierdził puszczając mnie.

- On ma ich gdzieś. Chciałby to by ich znalazł.- ukryłam twarz w dłoniach.

- Może to nie takie proste? Albo czeka aż sami się pojawicie?

- Lance przyleciałby tu, od razu. Nie przepuścił by okazji.- fuknęłam.

Dopiero po kilku sekundach dotarło do mnie co powiedziałam.

Wypowiedziałam jego imię.

W domu.

Podczas obecności synów.

- Kurwa. Mam nadzieję, że...

- Uspokój się. Panikujesz. Na pewno niesłyszeli.

Ale czy aby na pewno?

Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że nastolatkowie gdy usłyszeli, że przyszedł Hyden, postanowili znów pobawić się w szpiegów.

Wystarczyło tylko wypwiedzieć imię ich ojca by mieli punkt zaczepienia i mogli zacząć poszukiwania na własną rękę.

Taka wiedza wszytsko im znacznie ułatwiała.

/Colian/

- Słyszałeś? Egoistka. Ukrywała wszystko, bo taki miała kaprys.- mruknąłem do brata, gdy zmierzaliśmy do miasteczka.

Musieliśmy zacząć weszyć jak najszybciej.

Matka na pewno już zaczęła sprawdzać, gdzie jesteśmy, w końcu zdała sobie sprawę że swojej gafy.

- Nie znasz prawdziwych powodów. To co zrobiła nasza matka jest dnem, ale nie znamy powodu...- moja kopia zaczęła jej bronić.

- A potrzebujesz go?- uniosłem brew do góry.

- Oczywiście, że tak. Może nasz ojciec był totalnym chujem?

- To matka tu zawiniła.

- Nie znamy ojca.- mruknął Carris - Nie ma go w naszym życiu.

- Tak samo jak matki, jej praktycznie też nie ma.- przypomniałem mu.

- Pracuje...- starał się ją dalej usprawiedliwić.

Pieprzony maminsynek.

- Ty ją usprawiedliwiasz?- zpaytałem z wyrzutem bliźniaka.

Nasza matka częściowo nas porzuciła, a on jej bronił.

Czy to normalne?

- Wyjaśniam Ci, bo jesteś kretynem.- bąknął sobie pod nosem.

- Lepiej skupmy się na naszym śledztwie.

Aria || Eldarya LANCExOCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz