Rozdzial 49

188 14 6
                                    

Resztę swojej kary spędziłam w towarzystwie smoka. Dokładniej tak spędziłam wieczory. Mało rozmawialiśmy, a jak znów poruszaliśmy temat jego roli w straży to się wściekał i przestawał cokolwiek mówić przez cały wieczór.

Było to upierdliwe, ale dałam sobie z tym spokój.

Kilka dni po zakończeniu mojej kary spędziłam u smoka.

Spałam obecnie w jego łóżku, u jego boku, gdy nagle zapukano do drzwi.

Otworzyłam oczy, a białowłosy od razu zakomunikował mi żeby spała dalej, tak też starałam się uczynić.

Jednak szybka wymiana zdań Lance'a z gościem i to, że następnie zaczął się w pośpiechu ubierać uniemożliwiły mi ponowne zaśnięcie.

- Stało się coś?- zapytałam przecierając oczy.

- Jestem pilnie wzywany do Sali Kryształu.- rzucił tylko, ale ja widziałam, że coś ukrywa.

- Ale coś się stało?- zapytałam.

Westchnął i spojrzał mi w oczy. Widziałam w nich smutek.

- Tak.- rzucił w końcu, zapinając elementy zbroi.

- Co? - momentalnie podniosłam się z łóżka.

Przygryzł dolną wargę i złapał się za biodra. Nie patrzył mi w oczy, błądził po pomieszczeniu.

Zastanawiał się czy mi powiedzieć...

- Dziś wcielany będzie w życie plan twojego ojca.- w końcu przenówił.

- To źle? W końcu chcą uratować Eldarye.

Wierzyłam w skuteczność tego planu i w to, że nie ma to negatywnych konsekwencji. Przygotowywali się w końcu od tygodni, nie mogło nic pójść źle.

- Twój ojciec chce się poświęcić.- warknął w końcu, a moje oczy się rozszerzyły.

Spojrzałam na swojego chłopaka, a on spuścił wzrok.

- Miałem Ci nie mówić, ale... Nie jestem śmieciem. Musisz mieć prawo się z nim chociaż pożegnać. - uniósł w końcu na mnie wzrok.

W moich oczach pojawiły się szkiełka i momentalnie wstałam z łóżka.

Byłam gotowa biec do sali kryształu w bieliźnie, ale silne ramię mnie powstrzymało.

- Jak to możliwe? Jesteś w pewien? - słowa ledwo przechodziły mi przez gardło.

Byłam spanikowana.

- Tak.- podał mi moje ubranie - Musimy się spieszyć.

Pośpiesznie się ubrałam, i oboje pobiegliśmy do sali kryształu.

Wszyscy byli zdziwieni moją obecnością, a szczególnie ojciec, który już po chwili rzucał krytyczne spojrzenie smokowi.

- Co ty robisz?! - podbiegłam do ojca i potrząsnęłam nim trzymając go za ramiona.

On spojrzał na mnie, a ja zadarłam głowę do góry by spojrzeć mu w oczy.

- Lance mi powiedział! - czułam jak łzy zaczynają cisnąc mi się do oczu - Musi być inny sposób!

- To jest jedyny skuteczny sposób.- westchnął i przytulil mnie do siebie.

- Ja to mogę zrobić!- wypaliłam nagle, odsuwając się od niego.

- Nie ma mowy.

- Jesteś bardziej potrzebny światu niż ja!- krzyknęłam.

- Jeszcze dużo lat przed tobą. Jesteś za młoda, a zresztą - tylko ja mogę wykonać ten rytuał.- chwycił mnie za dłoń.

Aria || Eldarya LANCExOCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz