Rozdział 98

53 3 3
                                    

Mamy prawie 100 rozdziałów... Jak myślicie co to może znaczyć?

Tak, zblizamy się do nieubłaganego końca.

Temat tego opka, a na pewno tej historii, wyczerpał się już dawno, a mimo to go ciągnę, bo je kocham, ale wiem, że rozdziały nijakie.

Może powstaną jakieś spin-off czy alternatywne, krótkie, historie typu "Co by było gdyby" lub opowiedzenie czegoś z postaciami pobocznymi, ale wszytsko zależy od was, bo kilka pomysłów na "specjale" w mojej głowie jest...

Przepraszam, że tak długo musieliście czekać na rozdział.

---

Wkrótce potem znalazła mnie Koori.

Zaprowadziła mnie pod stuletnia wiśnie i posadziła przed sobą.

Później zaczęła tworzyć iluzje gdzie osiągnęłam już swój cel.

Czułam to.

Ta energia była taka słodka i ciepła...

Czułam jak jest ona we mnie.

Jest częścią mnie.

Oglądałam swoje w pełni białe pióra, które z nieukrywaną ekcytacją, z wielką delikatnością, zaczęłam dotykać.

Brak ciemniejszych koniuszków palców, jak przy daemonicznej przemianie...

Czułam sie świetnie.

Oglądałam się uwaznie, aż w końcu wszystko nie minęło i nie wróciłam spowrotem do swojej zwykłej postaci, a uczucie cudownego spokoju i radości zniknęło.

Spojrzałam na Koori, a ta się uśmiechnęła.

– W zasadzie to do tego musimy darzyć. Czułaś coś? – spytała.

– Tak.

Podzieliłam się z nią swoimi odczuciami, a ona przytaknęła ciesząc się, że jej iluzja działa.

Była równie podekscytowana co ja.

Postanowiłyśmy kontynuować. Tym razem jednak sam głos dziewczyny, podczas gdy będę medytować, miał na mnie podziałać.

I to zaczynało przynosić efekty.

Po kilku godzinach nagle odcięto mi świadomość. Byłam świadoma, a tu nagle...

Obudziłam sie w swoim łóżku i zaczęłam unosić się nieco do siadu. Lance siedział przy biurku i coś pisał.

– Nie podnoś się.– powiedział nawet nie unosząc wzroku znad papieru.

– Co się właściwie stało?– zapytałam.

– Wyczerpanie. Przesadziłyście. Obie.– mruknął podpierając głowę na ręku.

– Ale tak dobrze nam szło...

Chłopak nawet nic nie powiedział. Nie chciał się kłócić.

– Nie skomentujesz tego?

– A powinienem?

– No... – przerwał mi.

– To co myślę zachowam dla siebie. Jestem jednak pewien, że się domyślasz co myślę... Cholera.– warknął.

– Co jest?

– Zrobiłem błąd w raporcie. Nie ważne.– zaczął kreślić coś na papierze.

Postanowiłam go dalej zagadywać.

Aria || Eldarya LANCExOCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz