Zatrzymaliśmy się przy sporych rozmiarach pałacu. Byłam pod wrażeniem.
Cały budynek był porośnięty różnoraką roślinnością, a sam schowany był pośród gigantycznych drzew. Nie daleko znajdowały się inne chatki również porośnięte roślinnością.
Nie był on w żaden sposób odizolowany od reszty, mimo, że to posiadłość króla.
Gdyby nie to, że tu jestem nigdy bym nie pomyślała, że to miejsce istnieje, a już tym bardziej jak się tu dostać, chociaż znajduje się dość blisko KG.
Nigdy na żywo nie widziałam takiej budowli.
Araton wysiadł pierwszy i później podał mi rękę bym mogła zrobić to i ja.
Gości było mnóstwo.
Złapałam ojca za ramię i ruszyliśmy przed siebie.
– Ile tu osób...– szepnęłam ojcu, a ten na mnie spojrzał.
– A czego się spodziewałaś? Kameralnej posiadówki? – zapytał z ironią.
– Nigdy nie byłam na tak dużym wydarzeniu.
– Poradzisz sobie. Wierzę w to.
– Wiesz po co tu jestem...– mruknęłam – Nie po to by się bawić.
– Obecnie ani trochę mi się to nie podoba. Zabije go jak tylko kiedyś będzie wolny.– warknął.
– Uspokój się. Zrobił głupotę lata temu, a potem nie miał odwagi mi się do tego przyznać...
– Bronisz go.– fuknął.
– Wcale nie.
– Wcale tak. Koniec tematu.– skończył naszą rozmowę gdy podchodziliśmy akurat do straży.
Tam okazał zaproszenie, a oni wpuścili nas do środka. Kolejni straże wskazli nam odpowiedni kierunek. Okazało się, że wszystko będzie odbywało się w gigantycznej sali.
– To już wygląda królewsko...
– Elfy lubią kontakt z naturą, co widziałaś po elewacji, ale tutaj mamy przykład króla lubiącego odnosić się ze swoim statusem.
Zaczęłam rozglądać się po sali i sprawdzając pozycję strażników.
– Królowie są specyficzni. Musisz przygotować się na wszytsko.
– Co?– spojrzałam na ojca.
– Na pewno nasza obecność nie będzie tu "anonimową". Jesteśmy w mniejszości gości- bo nie jesteśmy elfami i zaprosił nas sam król...
– Myślisz, że będzie chciał cie poznać? W ogóle skąd zaproszenie?
– Może gość KG szeptał mu słówko o mnie.
– Będę się starała trzymać ciebie, Tato.
Czułam na sobie różnego rodzaju spojrzenia. Od ciekawskich, aż po te wrogie.
– Nie bój się. Zrobisz, co musisz i pójdziemy stąd.
– Jaki ty masz w tym interes?– wiedziałam, że nie jest to bezinteresowne – Myślałam, że unikasz towarzystwa...
– Priorytety się zmieniły.– zaczął się rozglądać – liczą się kontakty.
– Co ty znowu kombinujesz? – zmrużyłam oczy.
– Król idzie.– mruknął na co od razu spojrzałam w kierunku tronu.
I faktycznie w obstawie straży do sali wszedł mężczyzna w średnim wieku z czymś w rodzaju korony na głowie. Miał długie jasne włosy oraz jasną karnacje.
CZYTASZ
Aria || Eldarya LANCExOC
FanfictionTo nie tak, że wiecznie uciekałam. To nie tak, że wiecznie byłam więziona. Po prostu to było lepsze dla mnie. Prawdę mówiąc przez większość życia czułam się jak w klatce. Jednak zamiast smucić się czy pokazywać jakie to mogło być źle i okrutne, prag...