Od razu wyrównał ze mną swój chód, chcąc być dla mnie oparciem i żebym, broń boże, się nie wywróciła.
– Jak opuścimy mury K.G. będziemy musieli lecieć, tak będzie szybciej, zresztą to jedyna metoda by tam dotrzeć.– w tym momencie do bólu głowy dołączyły nudności i zakręciło mi się w głowie.
Nieświadomie złapałam go za ramię, chwytając się przy okazji się za głowę.
– Nie jesteś w stanie, Aria.– powiedział tonem nie przyjmującym sprzeciwu i się zatrzymał.
Może i miał rację, ale czy miałam w obecnej sytuacji jakikolwiek wybór?
Przecież nie mógł sam iść do mojego ojca, Araton by go zabił.
– To nie jest teraz ważne. Trzeba liczyć na to, że mój...– ugryzłam się w tym momencie w język – że ekspert mi pomoże, a wiem, że jest w stanie.
– Polecisz na moim grzbiecie.– oznajmił i żeby było szybciej wziął mnie na ręce.
– Hej.– w tym momencie zakryłam usta dłonią żeby się nie zrzygać.
– Będzie szybciej. Jaka ty jesteś lekka...– mruknął nie mając większej trudności z niesieniem mnie – Ułóż głowę na moim ramieniu i przymknij oczy, może zrobi ci się lepiej.
Zrobiłam tak jak powiedział, przez krótką chwilę było dużo lepiej, ale potem znaleźliśmy się na zewnątrz K.G. i musiał mnie postawić na ziemi.
Otworzyłam oczy i czekałam aż się przemieni. Sama też się przemieniłam mimo, że przez wzgląd na mój stan było bardzo ryzykowne.
– Będziesz tego żałować.– mruknął tylko, a ja westchnęłam i wbiłam się w powietrze, lecąc coraz wyżej i wyżej.
– Na pewno nie chcesz nas zabić?– zapytał gdy byliśmy już bardzo wysoko.
– Nie. Lecimy do chmur.
– Czemu tam?– mruknął lekko mnie wyprzedzając.
Widziałam jak uważnie mnie obserwował. Spokojnie mógł mnie wyminąć, ale nie zrobił tego, bo się martwił.
– Jego postać jest... specyficzna. Dlatego jego kryjówka jest w chmurach. Zbliżamy się.– oznajmiłam.
Po chwili byliśmy już na odpowiednim poziomiem, ale domu ojca nie było.
– Miał tu być.– warknęłam, delikatnie lądując na chmurze.
– Ty nie spadasz?– spojrzał na mnie podejrzliwie, a ja schowałam skrzydła.
– Nie. Ty też nie będziesz.– zapewniłam go i aktywowałam naszyjnik – Idź za mną!– krzyknęłam jak naszyjnik prowadził mnie do domu.
Już po kilku minutach ukazał nam się dom mojego ojca.
Smok był pod wrażeniem.
– To starożytna metoda.– objaśniłam istnienie budynku – A dokładniej jego rasy. Nikt już nie pamiętam o tych metodach dlatego jest tu bezpiecznie.
Podeszłam do drzwi i złapałam za klamkę wchodząc do środka.
– Tato? Tato, wróciłam, jednak nie sama.– mruknęłam uprzedzając rodziciela.
Wiedziałam, że nie będzie zadowolony.
– "Tato"?– zdziwił się smok.
– To dłuższa historia. Tato!– zaczęłam go wołać wchodząc w głąb domu, a smok za mną.
W końcu zajrzałam do pracowni ojca. Był tam pochłonięty swoimi odkryciami.
– Tato... Już jestem, a raczej jesteśmy...– westchęłam, a w tym momencie mężczyzna się odwrócił.
CZYTASZ
Aria || Eldarya LANCExOC
FanfictionTo nie tak, że wiecznie uciekałam. To nie tak, że wiecznie byłam więziona. Po prostu to było lepsze dla mnie. Prawdę mówiąc przez większość życia czułam się jak w klatce. Jednak zamiast smucić się czy pokazywać jakie to mogło być źle i okrutne, prag...