Przepraszam, że musieliście tak długo na niego czekać 🙈
---
/Aria/
Usłyszałam bardzo ciche kroki w pokoju, które mnie przebudziły.
Moją pierwszą rekacją było niezadowolone mrukniecie, bo jak się okazało potrzebowałam snu bardziej niż mi się wydawało.
Nawet nie otworzyłam oczu.
Chciałam znów odpłynąć w krainę snów, ale teraz "intruz" szczelniej opatulił mnie kołdrą.
Tego już na lewno sobie nie wysmyśliłam...
Otworzyłam oczy i zauważyłam smoka, co momentalnie mnie obudziło.
– Co tu robisz? – zapytałam, a on wydawał się czymś nieco zdenerwowany.
– Wróciłem, ale porozmawiamy później.
– Nie wróciłeś? – podniosłam się do siadu, a on westchnął.
– Oczywiście, że wróciłem do zamku.
– To co tu robisz? – poklepałam miejsce na łóżku by usiadł, zrobił to niechętnie.
– To na prawdę nie rozmowa na teraz. Powinnaś odpoczywać. – zacisnął palce za pościeli.
– Lance? – dotknęłam delikatnie jego dłoni swoimi palcami.
– Cholera. Twój ojciec znów namieszał. Znów to, kurwa, samo.
– O czym ty mówisz? – szczerze się zdziwiłam i spojrzałam na jego twarz.
– Jak mówię twój ojciec nas rozdzielił. Chciał żebys się ode mnie odsunęła. Żebym zniknął z twojego życia na dobre i się wściekł jak dziś cię odwiedziłem.
– Chrzanić go. – przysunęłam sie bliżej do niego i opuszkami dwoich palców delikatnie, wręcz nie wyczuwalnie dla chłopaka, pogładziłam jego rękę.
– Chciał mnie zabić.
– Słucham? – odsunęłam się nieco od niego, szczerze zdziwiona.
– Pamiętasz bransolety? – spojrzał na swoje dłonie, które potem zacisnął w pięści.
Widziałam jak jego żyły się uwydatniają.
– Chyba żartujesz. – chwyciłam jego rękę i dotknęłam miejsca, gdzie one były na jego skórze. Nadal były tam sinawe ślady.
Pokręcił tylko głową, obserwując moje poczynania.
– Ja mu powiem, co o tym wszystkim myślę. – byłam gotowa wstać i się tym zająć, ale mnie powstrzymała jego dłoń.
– Pewnie sam się zjawi by z tobą pomówić.
– To nie jest normalne.
– A czy on kiedykolwiek taki był?
Miał rację. Mój ojciec, jak się okazywało z każdą minuta, miał więcej tajemnic niż możnaby było podejrzewać.
– Mam dosyć. To jest chore.
Chłopak od razu mnie złapał i mocno przytulił.
– On zawsze robi co chce i zawsze do tego dąży. – położyłam głowę na jego ramieniu – Co mu przeszkadzasz?
Chwyciłam jego dłoń i położyłam na swoim policzku.
– Nie pozwolę by cię skrzywdził. – wyszeptał i złożył pocałunek na moim czole.
CZYTASZ
Aria || Eldarya LANCExOC
FanfictionTo nie tak, że wiecznie uciekałam. To nie tak, że wiecznie byłam więziona. Po prostu to było lepsze dla mnie. Prawdę mówiąc przez większość życia czułam się jak w klatce. Jednak zamiast smucić się czy pokazywać jakie to mogło być źle i okrutne, prag...