Rozdział 54

118 11 0
                                    

– Czcigodna Hunag Hua.– skłonił nisko głowę jeden z faery.

– Coś się stało?– kobieta uniosła znurzone spojrzenie na strażnika znad dokumentów.

Widziała jego zdenerowanie.

– Pół dnia temu znaleźliśmy w chatce wyczerpaną i wychodziną wampirzyce.

Słysząc te słowa kobieta podniosła się momentalnie zza stołu, mając pewne przeczucie.

Czy to może być ona?– przeszło jej przez myśl.

– Coś jeszcze? Gdzie ona jest? Zabraliście ją ze sobą?– patrzyła uważnie na mężczyznę z Cienia.

– Tak, jednak straciła szybko przytomność.

– Mówiła coś?– dopytywała otwierając drzwi i czekając na strażnika.

– Nie. Popłakała się tylko widząc nas i poruszyła ustami...– mężczyzna wskazał na przychodnie.

– Czyli jednak mówiła.– zmarszczyła brwi.

– Z ruchu jej warg wyczytaliśmy tylko " Dziękuję".

Szefowa kiwnęła tylko głową i pośpieszyła do przychodni.

Gdy tylko otworzyła drzwi... Była przekonana, że ten widok będzie prześladował ją do końca życia.

Jej ukochana biegała dookoła ciała.

Bo jak można inaczej nazwać skrajnie wychodzoną postać, leżącą na łóżku... Była pewna, że mogłaby policzyć każdą kość w ciele dziewczyny.

Jej złe przeczucie tylko wzrosło, ale mimo to zrobiła kolejne kilka kroków przed siebie i zamarła widząc twarz wampirzycy.

– Aria...– zdołała tylko powiedzieć i spojrzała z przerażeniem na Ewelein, na co elfka tylko smutno się uśmiechnęła.

Nie była radosna i nie chciała też dawać złudnych nadziei, że będzie dobrze.

Dziewczyna nie przypominała samej siebie.

Kolor jej włosów diametralnie się zmienił, ale widząc blizny na twarzy była pewna kim ona jest. Z samych rys twarzy nikt by jej nie poznał, tak skrajnie wychodzoną była.

– To cud, że żyje...– szepnęła białowłosa nie wiedząc co ma robić.

Nigdy nie miała doczynienia z takim przypadkiem.

– Czy on wie?– wydusiła tylko fenghuang i podeszła blisko łóżka.

– Nie śmiałabym... Ona jest niemal trupem, jak myślisz jakby zareagował? Już prawie go straciliśmy gdy zniknęła, a teraz gdy ledwo się zebrał miałby się ponownie załamać?

Kobieta przymknęła oczy.

Elfka miała rację, ale chyba miał prawo wiedzieć?

– Udało Ci się coś zrobić? Spróbowałaś jej pomóc? Co jej jest?– zaczęła dopytywać.

– Jest nieprzytomna, cud że żyje. Ciało jest skrajnie odwodnione i zagłodzone. Gardło ma tak zdarte, że nie wiem czy kiedykolwiek będzie mówić, o ile przywrócimy ją jakoś do żywych. Poza tym liczne rany na ciele... To na prawdę cud, że ona żyje.– Huang Hua zaczęło się wydawać, że pielęgniarka zaczyna wypowiadać to samo zdanie jak mantrę, jakby na prawdę nie mogła w to uwierzyć.

– Krew. Podałaś jej krew?– zapytała o coś tak banalnego, na co dostała delikatne skinienie głową.

– Tak. Mam jeszcze odrobinę krwi Lance'a... spróbuję ją trochę nią nakarmić. Może gdy poczuje krew...– szefowa straży pierwszy raz widziała elfkę w takim stanie. Ona nie wiedziała co ma zrobić i była tym szczerze załamana.

Aria || Eldarya LANCExOCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz