To kolejny rozdział wrzucony w odstepie kilku minut!
2/2
---
Rano postanowiłam zmienić nieco swoje życie, a raczej wziąć za nie odpowiedzialność i przejąć stery.
Musiałam zadbać o swoją przyszłość.
Purriry oczywiście przed wyjściem zadbała bym wzięła od niej nowe ubranie za drobną opłata.
Nie była zła, że ostatecznie oskubała mnie nieco z kasy. Wysłuchała mnie i dała w sumie kopa do działania.
Weszłam z hukiem do Sali Obrad. Zgodnie z moimi oczekiwaniami była tam szefowa Lśniącej Straży.
Dyskutowała o czymś z Nevrą i Feng Zifu.
Wszyscy byli zdziwieni widząc mnie, ale chyba ich nieco wystraszyłam swoją gwałtownością i pewnością siebie, że nie odważyli się odezwać.
– Składam swoją kandydaturę na Szefa Obsydianu. – uderzyłam lekko dłońmi stół nim to powiedziałam, a osoby w pomieszczeniu spojrzały na siebie.
– Jesteś pewna? Dopiero co odmówiłaś, gdy ci to proponowałam. – W końcu odezwała się.
– Przemyślałam sobie wszystko i przewartościowałam niektóre rzeczy. Jakim gnojem nie był mój były, nie pozwolę by Nevra zaprzepaścił to na co on pracował. Uważam, że podołam zadaniu i sprawdzę się na szczeblu wyżej. Mój stan zdrowia obecnie nie ma nic do rzeczy. Jestem gotową prowadzić i dowodzić strażą w każdych warunkach i w każdym stanie. – mówiłam pewnie.
Patrzyłam na nich z góry.
– Co o tym sądzicie? – zapytała mężczyzn.
Wampir przyglądał mi się z pewnego rodzaju zaciekawieniem i nawet chyba z zachwytem. Nie spodziewał się po mnie takiej postawy.
Feng Zifu znowu wydawał się nieco zmartiwony i nie ukrywał wątpliwości, a Huang Hua tym razem była niczym kamień. Nie mogłam nic wyczytać z jej twarzy, jej wyraz był nie przenikniony.
– Osobiście dałbym jej szanse. Jeśli z taką charyzmą będzie prowadziła - to myślę, że powinno się jej to udać. – odezwał się wampir.
– Ja z kolei obawiam się czy... Straż składakająca się głównie z wojowniczych i nieco dzikich mężczyzn da się prowadzić tak młodej i delikatnej kobiecie. Nie chce cie oczywiście, panienko obrazić. – mówił zaś Feng Zifu.
Kiwnęłam głową ze zrozumieniem. Rozumiałam jego obawy lecz nie czułam przed tym lęku.
– Ja ci chciałam dać szansę, więc wycofanie mojej propozycji było by nie na miejscu. Jeśli się zgodzicie – spojrzała na mężczyzn – Chciałabym dać jej spróbować.
I tak się też stało.
Objęłam przywódctwo nad jedną ze straż. Ogarnęłam też pokój po swoich wybrykach. Nie miałam sumienia wyrzucać jego rzeczy, więc spakowałam je i wrzuciłam pod łóżko.
Po około dwóch tygodniach do kwatery niespodziewanie przybył mój ojciec. Nie był szczęśliwy.
Gdy tylko go zauważyłam podeszłam do niego.
– Co tu robisz? – zapytałam trzymając raport z misji treningowej jednego Obsydiana.
– Przyszedłem z prośbą.
Uniosłam brew.
– Jaką? – skrzyżowałam rece na piersiach.
Mój ojciec przyszedł mnie o coś prosić?
CZYTASZ
Aria || Eldarya LANCExOC
FanfictionTo nie tak, że wiecznie uciekałam. To nie tak, że wiecznie byłam więziona. Po prostu to było lepsze dla mnie. Prawdę mówiąc przez większość życia czułam się jak w klatce. Jednak zamiast smucić się czy pokazywać jakie to mogło być źle i okrutne, prag...