Rozdział 20

182 16 0
                                    

- I jak to sobie wyobrażasz? Wchodzę i...

– Mówiłaś, że to nic trudnego. Liczę na Ciebie.– wzruszył ramionami.

Westchnęłam cicho pod nosem. Przez resztę drogi już ze sobą nie rozmawialiśmy.

Weszliśmy do naszej kryjówki.

– Ubierz to. Później wyruszamy.– podał mi ubrania.

Unioslam do góry jedną brew.

Nie do końca przypominało to to co nosiłam do tej pory.

Rękawy były luźniejsze, nie przylegały do rąk, za to całą reszta była dopasowana. Na talii miała spore wycięcia. Do tego dostałam krótkie spodenki i nową parę butów.

Zmarszczylam brwi i spojrzałam na białowłosego.

– Żartujesz sobie? Nie założę tego, a butów nie wymienię. Moje są dobre.

– Nie wybrzydzaj.– bąknął pod nosem.

– To co przyniosłeś jest okropne.

– To tylko ubrania.

– Dlatego ich nie założę. Możemy iść.

– Aria...

– Nie.

– Uwierz mi. To nie jest byle co. Chociaż przymierz.

– Chcesz sobie po prostu kilkuwieczny zboczeńcu popatrzeć.– warknęłam i zabrałam ubrania.

Chciał już coś powiedzieć, ale się powstrzymał.

Przebrałam się. Musiałam przyznać, że ubrania bardziej pasowały na obecną pogodę. Było dużo cieplej.

A buty... Były takie wygodne. Nigdy nie miałam na sobie tak wygodnego obuwia. Po mimo, że sięgały mi do kolan, praktycznie ich nie czułam. Były cudowne, jednak sentyment do starego obuwia pozostał.

– Tak źle? – zapytał gdy się przebrałam.

Wzruszyłam ramionami, a on wywrócił oczami.

– Musisz zdecydować czym go zabijesz.

– Sztylet. Miecz to nie potrzebny balast.– schowałam nóż do kabury na nodze.

– Uważasz, że zwykłym sztyletem dasz mu radę?

– Oprócz tego mam moce i urok osobisty.

– Ten twój urok to kwestia sporna.– zadziornie się uśmiechnął i podszedł do mnie – Ten urok zostaw dla mnie.– pocałował mnie.

– Ruszajmy.– odsunęłam się i założyłam włosy za uszy. Byłam onieśmielona tą sytuacją, gest Lance'a... Był niespodziewany, a zarazem w głębi czułam, że to to czego potrzebowałam i pragnęłam od dawna. Po przerwaniu go czułam pustkę i pragnęłam, więcej i więcej.

Wyruszyliśmy bardzo spokojnie w kierunku KG. Nie spieszylo się nam.

– Załóż jeszcze to.– powiedział po pewnym czasie białowłosy i podał mi peleryne.

– Um... Okej.– przytaknęłam i założyłam ją na siebie – Masz jakiś plan?

– To chyba ja powinienem Cię o to spytać.

– Oczywiście, że coś planuje...– skłamałam, zostałam rzucona na głęboką wodę i to tylko i wyłącznie na własne życzenie.

Nadal zastanawiałam się czy to co mam zrobić jest dobre, ale w końcu chyba by mnie nie oszukał... Chociaż raz chciał mnie zabić. Jak zwykle miałam mętlik w głowie. Moje myśli były sprzeczne.

Aria || Eldarya LANCExOCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz