DLA CZYTAJĄCYCH NA BIĘŻACO:
To drugi rozdział, który dziś wrzucam! Upewnijcie się, że wiecie o jego istnieniu.
Znajomość go nie jest wymagana przez swoją ilość przemocy.
---
– Aria?! Aria, ocknij się, do chuja! – krzyczał mi ktoś nad uchem.
Uchyliłam oczy i zobaczyłam zapłakanego Lance'a nade mną.
– Ty żyjesz. – przytulił mnie delikatnie do siebie – Zabije ich za to co Ci zrobili.
Wyjął jeden ze śpiworów i mnie w niego włożył.
Spojrzałam na jego twarz.
Musisz złamać mi rękę. Proszę.
Spojrzał na mnie zszokowany.
– Czemu? Nie zrobię Ci tego. – od razu zaprotestował.
– Chyba się źle zrosła. Boli jak cholera. – odpowiedziałam cicho zgodnie z prawdą.
Wziął moją rękę i zaczął ją oglądać. Delikatnie ją zmacał, klnąc pod nosem.
Skrzywiłam się czując jego dotyk.
– Zdecydowanie. – warknął niezadowolony.
Złam ją i nastaw.
Łatwiej było mi mówić do niego w myślach. Bolały mnie język i szczęka.
– To będzie bolało.
Łamali ją kilka razy. Przyzwyczaiłam się.
Chciałam zażartować, nawwt sie lekko uśmiechnęłam, ale nie wyszło.
Smok zrobił to szybko i sprawnie, na koniec chłodząc moją kończynę swoimi zimnymi dłońmi.
– Tak bardzo cie przepraszam.– czuł się winny – Nie wybaczę sobie tego nigdy, że pozwoliłem im cię zabrać, że nie mogłem remu zapobiec. – po jego policzkach zaczęły lecieć łzy.
Uniosłam zdrową rękę i dotknęłam jego policzka ocierając je.
– Nie wiń się. To nie twoja wina.
– Kurwa, Aria. Wiesz jak ty wyglądasz? Jak zwłoki, kurwa. Nie wiem co by sie stało jakbym znalazł cię później.
– Oni chcieli byś mnie znalazł. Co z resztą?
– Odeszli na bok, skontaktować sie z Huang Hua. Musisz wrócić do K.G. i to pilnie.
- Nie. Nie wracam bez ciebie.– od razu zaprzeczyłam.
– Mają połowę mojej mocy. Muszę być tutaj. Nie daruje im. Kurwa oni...
– Żyje. To się liczy. – przytuliłam głowę do jego klatki piersiowej. W końcu czułam się bezpiecznie i... odpłynęłam zanim zdążyłam dalej protestować.
Po prostu usnęłam.
Obudziłam sie... W Kwaterze Głównej.
Czułam się znacznie lepiej. Znaczy miejscami ciało nadal bolało, ale nie to było najważniejsze.
Gdzie był Lance?
Czy na prawdę wysłał mnie samą?
Podniosłam się do siadu.
– Nie tak gwałtownie. – rozejrzałam się i mój wzrok trafił na mojego ojca.
Westchnęłam i spojrzałam znów w sufit.
CZYTASZ
Aria || Eldarya LANCExOC
FanfictionTo nie tak, że wiecznie uciekałam. To nie tak, że wiecznie byłam więziona. Po prostu to było lepsze dla mnie. Prawdę mówiąc przez większość życia czułam się jak w klatce. Jednak zamiast smucić się czy pokazywać jakie to mogło być źle i okrutne, prag...