Rozdział 9

235 22 6
                                    

– Nie udało mi się.– westchnęłam.

– Nie? – zauważyłam kpiący uśmiech na jego ustach – Twoje oczy twierdzą inaczej.– podszedł do mnie.

– Hę? – spojrzałam na niego zdziwiona – Moje oczy są...?

– Tak, są ciemne. Jutro pierwsza lekcja. Przyjdę po Ciebie.– klepnął mnie w ramię i zaczął odchodzić, ale go zatrzymałam.

– Nie przemieniłam się całą...

– Chyba nie sądziłaś, że ci się uda, co? Jest na to za wcześnie.– odwrócił się w moja stronę.

– Ale powiedziałeś, że... muszę się przemienić...

– Zrobiłaś to na tyle na ile możesz. Sama z siebie wywołałaś zmianę koloru białek, a to wskazuje na postęp. Jutro zaczniemy trening.– podszedł do wyjścia kryjówki.

– Trening czego?

– Na początek posługiwania się mieczem, nie można zawsze polegać tylko na mocy. – otworzył przejście w drzewie – A teraz idź spać. Dobranoc.

– Dobranoc. – powiedziałam wchodząc, a drzwi zamknęły się za mną.

Westchnęłam i od razu poszłam spać.

Obudziłam się i od razu zaczęłam się rozglądać. Na biurku leżały, najprawdopodobniej, ubrania i o nie była oparta pochwa z mieczem.

Ostrożnie wyszłam z łóżka rozglądając się za sylwetką białowłosego lecz go nie było. Na ubraniach za to była kartka z wiadomością.

" Byłem rano, ale spałaś. Przyjdę jak tylko będę mógł. Przeniosłem ci miecz i ubrania na zmianę. L."

Odłożyłam kartkę na bok. Chwyciłam za ubrania i uniosłam je na wysokość swoich oczu rozkładając.

Moim oczom ukazała się ciemno niebieska bluzka z bardzo cienkiego i przyjemnego materiału. Od razu zafascynowana mnie ta tkanina i zaczęłam ją dotykać. Jej materiał był śliski i... Podejrzewałam, że niezbyt nadający się do treningów.

Odłożyłam ją na bok i chwyciłam w dłonie dolna część garderoby. Ciemne spodnie ze sporą ilością kieszeni. Do rzeczy dołączona była kabura na nóż, wraz z wyposażeniem.

Wyjęłam nóż. Moje oczy od razu się rozszerzyły. Nóż połyskiwał na srebrno, a jego rękojeść była ciemna. W słabym świetle ciemność ciężko było mi określić dokładnie kolory i metale z których jest wykonana broń, lecz na pierwszy rzut oka nie wyglądała na tanią.

Odłożyłam wszystko na miejsce i obmyłam twarz w misce.

Westchnęłam głęboko i zmieniłam ubrania.

Od razu poczułam się nieco lepiej. Czyściej.

Żałowałam, że nie mam miejsca by w całości się wykąpać. Musiałam o to zapytać Lance'a.

Dotykając twarzy czułam swoje blizny.

Od razu miałam ochotę się ich pozbyć i zapomnieć, ale było to niemożliwe.

Chciałam je zdrapać.

Spojrzałam na swoje odbicie w lustrze. Na twarzy moje rany, były już bliznami.

Wyglądały jakby miały one co najmniej kilka miesięcy, co mnie zdziwiło.

W tym momencie przypomniałam sobie o nodze. Szybko zsunęłam spodnie do kolan. Noga nie bolała, ale to nie oznaczało, że nie było po ranie śladu. Była dziura głęboka na około pięć milimetrów. Uświadomiłam sobie, że moja przemiana musiała uzdrowić mój uraz.

Aria || Eldarya LANCExOCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz