TO DRUGI ROZDZIAŁ KTÓRY DZIŚ WRZUCAM!
---
Nagle poczułam jak coś ląduje na moich ramionach, gdy przysypiałam.
– Nie trzeba było.– westchnęłam rozczarowana, liczyłam na prawdę na kilka minut snu.
– Nie chce żebyś się przeziębiła, Ario.– usłyszałam TEN głos.
Momentalnie się rozbudziłam i spojrzałam za sobie, zrzucając przy okazji z ramion narzucone okrycie.
Białowłosy uśmiechnął się do mnie, a ja wstałam i mocno go objęłam.
Tak strasznie się cieszyłam, że go widzę.
Wtuliłam swoją twarz w jego ciało.
– Co ty tu robisz?– zapytałam, a on delikatnie trzymając mnie za talię westchnął.
– Sprawy się nieco pochrzaniły.– zaczął głaskać mnie po włosach.
– Co się stało?– odsunęłam się trochę od niego.
– Nie będę ukrywać... zostałem ranny, obecnie dla straży jestem pierdoloną kaleką.– warknął niezadowolony, a ja zaczęłam go uważniej oglądać.
Poza małym zadrapaniem na twarzy wydawał się być w niezłej formie.
Zauważył, że szukam jego rany i sam wskazał na prawa nogę.
– Udo, rana postrzałowa. Ewe mówi, że wszystko idzie w dobrym kierunku i najprawdopodobniej wrócę do pełnej sprawności.
– Czemu nie mówiłeś od razu? Ja się na ciebie jak idiotka rzuciłam. Siadaj.– wskazałam na marmurową ławkę na której siedziałam chwilę wcześniej.
– Nie mogłem odebrać ci tej radości.– usiadł, a ja zrobiłam dokładnie to samo.
– Ale jesteś ranny... Ja...
– Przestań.– złapał moja dłoń – Czuje się nieźle.– zaczął oglądać moje palce.
– Jak to możliwe, że tu jesteś? Nie jest jeszcze za wcześnie?
– Hyden uznał, że możemy się spotkać, że względu na Twój, ostatnimi czasy, "słaby stan psychiczny".
– Zabawne.– prychnęłam – Po prostu ten duch, byt... ten kutas, który we mnie jest... mnie męczy.
– Wykończę cie.– z moich ust wydobył się gruby głos.
– To on?– złapał moją twarz i spojrzał w oczy.
– Tak. Nie daje mi spać. Jest spokojny, gdy Hyden jest w pobliżu.
– Powinniśmy sie tego pozbyć. Jesteś wyczerpana.– ułożył swoje dłonie na moich policzkach i zaczął delikatnie gładzić skórę pod oczami.
– Mówiłam to samo, ale on uważa, że to za wcześnie.
– Pomówię z nim.
– Na razie - przytul.
Od razu wykonał moją prośbę. Od razu zrobiło mi się ciepłej.
A po chwili nie spodziewanie usnęłam.
Obudziłam sie w łóżku.
– Lance?– cicho zapytałam.
Zrobiło mi się przykro, bo przez myśl przeszło mi, że spotkanie było wytworem mojej wyobraźni.
Wstałam, a w tym momencie drzwi do mojego pokoju się otworzyły.
– Już nie śpisz?– usłyszałam jego głos, i od razu sie uspokoiłam.
CZYTASZ
Aria || Eldarya LANCExOC
Fiksi PenggemarTo nie tak, że wiecznie uciekałam. To nie tak, że wiecznie byłam więziona. Po prostu to było lepsze dla mnie. Prawdę mówiąc przez większość życia czułam się jak w klatce. Jednak zamiast smucić się czy pokazywać jakie to mogło być źle i okrutne, prag...