Tom I ~ Rozdział 2

658 65 81
                                    

Podczas gdy w pewnej części upadłego miasta jedni świętowali, w drugiej jego części ludzie starali się sprostać czyimś wymaganiom.

Arrow Becker to właśnie robił od dnia, w którym jego matka Pearl dowiedziała się o szalonym pomyśle syna. Wstąpieniu w szeregi łowców i na dodatek uczeniu się w Akademii Ventina. Dostawała drgawek i bladła za każdym razem, gdy tylko pomyślała o ścieżce, jaką obrał. Oszalał, twierdziła. Jednego syna miała w więzieniu, męża ciągle w rozjazdach, czyli pracy, pannę córę i teraz syna, który zapragnął być jak ojciec – mordercą. Potrafiła wiele znieść, ale na codziennej modlitwie pytała Boga, dlaczego pokarał ją taką rodziną? Nigdy jej nie odpowiedział.

Zamiast tego bez skrupułów odpowiadała Betsy, dołując i obrażając w niejaki sposób rodzicielkę. Jako dwudziestopięcioletnia kobieta prawnie uchodziła za pełnoletnią od czterech lat. Pearl liczyła cicho na jakiegoś kawalera, o wnukach wolała jeszcze nie myśleć. Wszystko zależałoby od jakości zięcia, bo obecnie córkę traktowała jak nierozgarniętą upartą jędzę. Zawsze chodziła skwaszona, ubierała szarobure kolory i zdecydowanie za brzydkie swetry z dresami. Nie wierzyła, aby córka z takim wyglądem i nastawieniem do świata znalazła kiedykolwiek męża.

I jeszcze jej wulgarny język z napadami agresji wobec mężczyzn uchodziły za naprawdę obrzydliwe. Pearl nie mogła zliczyć, ile razy przyprowadzała za młodu Arrowa za ucho albo doprowadzała go do płaczu, zbyt mocno szczypiąc lub uderzając. Zdarzyło się też jej gryźć, co już całkowicie denerwowało matkę.

Takie miała więc wytłumaczenie na głupotę Arrowa – za dzieciaka musiał dostać od siostry za mocno po głowie, toteż ubzdurał sobie, że zabijanie innych, silniejszych od siebie, będzie świetnym sposobem na życie. Wprawdzie mąż i ojciec także był łowcą i to nie byle jakim. James Becker stał na czele jednej z ważniejszych grup łowców w całym Los Angeles. On pierwszy założył taką organizację i to na wniosek rady Pokoju.

Dawne czasy, piękne czasy.

Teraz wszystko uległo zmianom na gorsze zdaniem Pearl. Cały sens powstania organizacji Jamesa stał się bardziej przykrywką do działań na boku. Ilekroć pomyślała o jego nielegalnych egzekucjach, dostawała palpitacji serca. Wszak mąż mógł już nigdy do niej nie wrócić i zostawić ją z tymi niesfornymi dziećmi. Prawie trzydziestolatkiem za kratkami, dwudziestopięciolatką bez perspektyw i dziewiętnastolatkiem, któremu w głowie były ślady ojca. Cudownie.

Arrow wbrew myślom matki wcale nie chciał być jak tata. Wręcz przeciwnie, chciał być od niego lepszy. James w oczach najmłodszego syna uchodził za skurwysyna. Porzucał ich na długi czas, a na jeszcze dłuższy porzucił Axela, pozwalając mu gnić w więzieniu. Na domiar złego miał syna z inną kobietą, starszego od Arrowa, i widział w nim wszystko to, czego nigdy nie widział w najmłodszym. Toma była jego prawą ręką w biznesie, jego bronią do wymierzania sprawiedliwości. Bezgraniczna duma. Nieważne, ile Arrow miałby gnać za nimi, nigdy ojciec nie spojrzałby tak, jak patrzył na Skażonego Tomę.

Wydawać by się mogło, że przez nastolatka przemawia zazdrość. Nic bardziej mylnego. Wiedział on o nieczystym sumieniu ojca, wiedział o jego szczerej nienawiści do Pokoju między rasami i chęci jego złamania. Arrow może nie wielbił warunków Pokoju, ale nigdy nie traktował wszystkiego tak zerojedynkowo. Wśród Zwykłych kryły się potwory, zupełnie jak wśród Umiejętnych. Obiecał sobie, że gdy stanie się już łowcą, to będzie chronił słabych, a nie doprowadzał ich do śmierci. Nie będzie jak James.

Ciężko trenował na swoją pozycję, ale wiedział, że nie osiągnął nawet półmetku. Samą wiedzą nie mógł walczyć z Umiejętnym, a już tym bardziej ojcem. Potrzebował dobrej szkoły, a Akademia Ventina była dobra na start. Tak renomowana placówka zapewniała mu złoty bilet w przyszłość. Prosto do niszczenia planów Jamesa.

Lost energy//bxb//✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz