Tom III ~ Rozdział 6

256 29 37
                                    

Wszystkie znaki na świecie wskazywały, że spokój nie był pisany nikomu w LA. Gabriel, patrząc na swoją ukochaną przyjaciółkę, niemalże siostrę, czuł ogromny ból i złość. Cole Higgins zarządził z jej ojcem przymusową izolację. Nie było jednak mowy o przewiezieniu jej do szpitala. Izolacja ta miała mieć miejsce w pokoju dziewczyny pod czujnym okiem zaufanych łowców Owena. No i oczywiście Jacoba. W tym równaniu nie było miejsca dla Gabriela, więc gdy wychodził, poczuł niesamowite zmęczenie.

Pokłócił się z Arrowem, Verity straciła rodzinę, a on stracił Verity. Jacob był Szaleńcem pod opieką Cole'a. Chłopak zastanawiał się, ile jeszcze czekało go w tym roku śmierci i kłótni. Mimo iż związek z Arrowem nie był wyraźnym powodem lawiny nieszczęść, nie potrafił odgonić tej denerwującej myśli zwątpienia.

Wszak, gdyby go nie poznał, wszystko to nie miałoby miejsca.

Prawdopodobnie.

Zrzucał właśnie winę na najbardziej poszkodowanego człowieka, jakiego dane mu było poznać. Ten chłopak ledwo stał na nogach, a cały czas ktoś zsyłał go na klęczki. Można było krzyczeć, żeby się poddał, ale on nie miał takiego zamiaru i to sprawiło, że Gabriel przepadł w miłości do niego. Był idealną odpowiedzią na jego chęć siania spustoszenia. Zanim go poznał, pragnął zabijać, ranić, niszczyć. Teraz pragnął jedynie wziąć go w ramiona i pocałować. Okazał się lekiem na szalejące myśli i głosy w głowie.

Według opowieści Cole'a Arrow był całkiem podobny do Jamesa w latach młodości. Też żądny siły i wiedzy – gdzie jedno wynikało z drugiego – też zaprzyjaźniony z silnym Szaleńcem. Jeśli historia miała zatoczyć koło, Gabriel wolał zawczasu je przerwać i wyprowadzić ich historię na prostą.

Chyba że za bardzo filozofował bez Arrowa u boku, co było nawet prawdopodobne.

Wracał do niego. Był środek dnia, sobota. Wieść o tragedii rozniosła się jak zaraza. Ludzie stali pod domem Chandlerów, przez co ochroniarze mieli sporo roboty. Gabriel musiał zostać odwieziony autem jednego z ochroniarzy, bo ludzie obdarliby go z godności, gdyby tylko przekroczył bramę na pieszo. Już słyszał odbijające się od karoserii pytania. Jedno jednak bardzo, ale to bardzo go zainteresowało i aż spojrzał na mówcę.

– Czy to prawda, że jesteście w związku z Arrowem?!

Jak się dowiedzieli – pytał siebie.

Odwrócił wzrok na deskę rozdzielczą, przybierając najbardziej naburmuszony wyraz twarzy, jaki prezentował mediom zaskakującym go w środku miasta. W głowie jednak kotłowała mu się obawa o Arrowa. Media podchwyciły ich relację, ale dlaczego? Nigdy publicznie nie okazywali sobie czułości, nie tak wymownie. Nie mówiąc już o tym, że ostatnio nawet czasu nie mieli na wspólne wypady.

Wyciągnął z kieszeni telefon i bez namysłu wszedł na twittera, czyli na pierwsze główne źródło plotek i newsów. Od razu dostrzegł znaczące hasztagi w topce, a dzięki żartobliwości Verity wiedział, że „Garrow" to całkiem dobry pomysł na ship. Nigdy nie mówił o tym Arrowowi, nawet nie miał za bardzo kiedy, ale teraz, gdy miał świadomość jego istnienia, wiedział, że nie tylko Verity z Leonem tak ich nazywali. Były też inne kombinacje, ale mniej popularne. Pod hasztagiem kryło się to, czego nie chciał widzieć. Zdjęcie jego i Arrowa. A nawet sesja zdjęciowa z chwili, gdy Becker opadł z sił, a Wilkerson zaproponował mu podwózkę na plecach. Ludzie dorobili sobie masę teorii do tego, jak blisko siebie byli. Jak Arrow mocno go obejmował i jak mu ufał. Jednoznacznych dowodów związku brak. Jednak czy dziwiły go ploty? Absolutnie. W końcu ich ojcowie to niegdyś bratnie dusze. Fakt, że dwie zwaśnione rodziny połączyły się na nowo, zdecydowanie górował w rozmowach.

To jeszcze nic nie znaczy – powtarzał, gryząc policzki od wnętrza.

Wrócił do czytania postów. Kilka zwróciło jego uwagę na tyle mocno, że zaczął szukać artykułów na swój temat. Świeżych, oczywiście. Znalazł jeden sprzed kilku godzin, gdzie James udzielał krótkiego wywiadu, zaczepiony w drodze.

Lost energy//bxb//✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz