Tom II ~ Rozdział 12

365 39 68
                                    

Cole po powrocie zajął się na spokojnie żoną. Zdjął jej płaszcz, buty, a potem zaniósł do ich sypialni i położył do spania. Ta jeszcze przez sen mruknęła do niego, aby nikomu nie mówił. Nie miał takiego zamiaru, wiedząc, jaką falą pytań zostałby zalany, nie mając ani na jedno gotowej odpowiedzi. Zbadał ją powierzchownie i doszedł do oczywistego wniosku. Jego żona znów posłużyła się darem. Nigdy jednak nie widział, aby doprowadziła się do takiego stanu. Wyglądała jak nieruchomy posąg; całkowicie blada z sińcami pod oczami, zapadniętymi policzkami i pozbawionymi koloru ustami. Martwił się o nią, ale przeżyli wspólnie tyle lat, że znał już procedury takiego osłabnięcia. Musiał pozwolić Eve dojść do zdrowia samodzielnie. Mógł co najwyżej napoić ją energią, chociaż nie byłoby to łatwe.

Wychodząc z sypialni, zostawił zapaloną lampkę przy łóżku. Chciał, aby jego żona czuła się bezpiecznie. Opowiadała mu nie raz, jak w jej otępienie wkradały się mary senne. Jak brodziła w lodowatej wodzie, szukała skrawka ziemi i ciepła. Pomagało jej spanie w świetle, bo zawsze do zdrowia wracała szybciej. Miał nadzieję, że tym razem sztuczne światło także wyciągnie ją z mroku.

Kolejnym zadaniem był Arrow. Wszedł ze swoją torbą doraźnej pomocy do pokoju, który teraz przypadł chłopakowi i zapalił od razu światło sufitowe. Chciał mieć dobry pogląd na stan chłopaka, bo raczej nieprzytomny w ramionach Szaleńca nie był dobrowolnie. Ledwo użył przełącznika i zamarł. Najpierw dodarł do niego zapach a dopiero potem widok dzięki światłu. Zacisnął szczęki z wściekłości, jaką nagle poczuł. Cole prawie nigdy się nie denerwował, ale gdy już do tego dochodziło, furia u niego oznaczała coś skrajnie dzikiego. Zawsze radził sobie z trudnościami ciszą i rozwagą, ale to, w jakim stanie leżał Arrow na łóżku, wytrąciłoby z równowagi nawet najświętszą osobę. Ubrania były poszarpane, brudne i śmierdzące. Widział też na nich zaschniętą krew, czego dowodziły plamy na dłoniach i twarzy. Pierwszy raz Cole stał nad pacjentem i nie wiedział, od czego zacząć pomoc. Rozumiał z pełną powagą, że napad na dom Beckera nie był wymysłem. Skądkolwiek Eve wydobyła tego chłopca, uratowała mu najpewniej życie i dlatego James poszedł na układ.

Wszystkim świętym niech będą dzięki.

Zakasał rękawy od swojej czarnej koszuli, odstawił torbę i zaczął od rozebrania Arrowa. Musiał najpierw dostrzec obrażenia fizyczne, aby potem zająć się badaniem go głębiej. Oddychał i to wystarczało, aby Cole ustawił sobie pracę stopniami trudności. Śmierdzące ubrania od razu wrzucił do worka. Zostawił chłopaka jedynie w bieliźnie. Widział stłuczenia żeber przez siną skórę klatki piersiowej, widział spore place różnych odcieni zbitej krwi na rękach i nogach. Liczne rozcięcia lub pęknięcia skóry na twarzy. Musiał mieć też krwotok z nosa, o czym świadczyły mocno pobrudzone nozdrza. Zbadał mu reakcję źrenic, która była nieco opóźniona.

Nalał miskę wody z mydłem i zaczął obmywać ciało Arrowa ręcznikiem. Z obolałymi miejscami obchodził się delikatniej, nie wiedząc dokładnie, jak prezentowały się obrażenia wewnętrzne. Zajmował się nim do późnych godzin nocnych, gdzie jeszcze podjechał po kroplówkę, aby nawodnić ciało. Minęły cztery dni od porwania Arrowa i nic nie wskazywało, żeby przetrzymywany był w humanitarnych warunkach. Nie oddychał głęboko, reagował ospale.

Pokój stał się nagle salą szpitalną.

Cole ubrał chłopaka w swoją białą koszulę i krótkie spodenki, które kiedyś nosił na plażę, ale od lat już nie były używane. Przykrył go też kołdrą i sprawdził po raz ostatni jego tętno. Pozostawiało wiele do życzenia, ale nic nie wskazywało na to, żeby zagrażało mu śmiertelne niebezpieczeństwo. Jako Skażeniec miał problem z regeneracją ciała, ale pod czujnym okiem Cole'a powinien mimo wszystko wyzdrowieć szybciej.

Przed snem zajrzał do żony, która przewróciła się pod jego nieobecność na bok, wsunęła dłonie pod poduszkę i spała spokojnie. Uśmiechnął się na ten widok. Ona w porównaniu do Arrowa prezentowała się tak zdrowo, a zdrowa zaś z całą pewnością nie była. Zostawił ją samą i wrócił do pokoju Arrowa, gdzie spędził resztę nocy. Musiał monitorować stan chłopaka, aby przypadkiem się nie okazało, że było gorzej, niż zdiagnozował.

Lost energy//bxb//✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz