Tom II ~ Rozdział 11

372 41 56
                                    

Minęły dwie doby od tragedii Jamesa. W tym czasie wydarzyło się wiele ważnych i drobnych spraw. James rozpoczął długą batalię z krajem o zmianę panujących w nim praw. Jak się szło domyślić, Cole i Luther byli na tak – w tym również obecny na spotkaniu Leon – ale Owen kręcił nosem. Jamesowi to bardziej wyglądało na nie zgadzanie się z nim dla zasady. Toma w tym czasie ruszył na misję wtapiania się w najgorsze zło tego miasta. Upodlił się do uboższego wyglądu – obcisłych skórzanych spodni, crop topu na krótki rękaw, makijażu na twarzy – jedynie włosy pozostawił bez zmian związane w kitkę. Tropił tam, gdzie spodziewał się spotkać psycholi rodem Severina. Kusił go, wiedząc, że zależało mu na ofierze. Zależało mu na dobraniu się do Tomy.

Verity w tym czasie opiekowała się apatycznym Gabrielem, który przestał chodzić do akademii. Miała rozdarte serce między przyjacielem a podopiecznym, który także zapadł się nagle pod ziemię. Czuła, że powinna być przy nim, wszak stracił przyjaciela.

W środę drugiego marca odbył się pogrzeb obu kobiet. Na ceremonii pojawiło się tak wielu ludzi, że Verity nie mogła wyjść z podziwu. Przyszły Eleonora, Jasmine i Eve. Przyszła Trójca. Przyszli ich dzieci. Zjawiły się także osoby Zwykłe, których nikt nie kojarzył, ale zapewne Betsy lub Pearl tak. Był i Toma, ale bez swojej matki. Wydawało się dziewczynie, że nawet uronił kilka łez. Był to dzień pochmurny i parny. Nawet pogoda postanowiła ubolewać nad stratą, której z pewnością konsekwencje czekały w przyszłości.

Betsy za pięć dni miałaby urodziny, ale ich nie dożyła.

Verity spoglądała ukradkiem na Leona, który wyjątkowo tego dnia nie udawał silnego. Chłód buchał z niego tak wielki, że Gabriel przy jego boku wydawał się równie mroczny co brat. Nigdy nie przypominali jej tak bardzo wuja Luthera, jak w dniu pogrzebu Bethany i Pearl Becker. Nie mogła uwierzyć, że dzieci Jamesa tak wplotły się w życia kuzynów. Owen II również był oczarowany Arrowem. Jakie to miało uzasadnienie? Dlaczego oni tracili rozumy, a Eleonora i Hazel już nie? Dlaczego też i ona była w jakiś sposób z Arrowem połączona? Co tu się, do diabła, działo?

Po ceremonii wszyscy zaczęli się rozchodzić z cmentarza. Przy grobie pozostali jedynie James, Toma i ci, którzy składali kondolencje. Trójca i ich rodziny odeszły dalej na ścieżkę, żeby zebrać myśli. Cole był zaniepokojony Eve, który patrzyła uparcie w stronę Jamesa z taką miną, jakby była gotowa wszcząć karczemną awanturę. Nie poznawał jej, zachowywała się tak silnie i agresywnie. Jego żona zawsze stroniła od konfliktów, polityki i kłótni. Lubiła się uśmiechać, lubiła samotność i lubiła muzykę. Objął ją więc ramieniem, umieszczając dłoń na jej biodrze. Uniosła na niego spojrzenie.

– Trzymasz się? – szepnął.

– Trzeba temu jakoś zaradzić, bo to nie ma końca – odparła dosadnie, powracając do wpatrywania się w Jamesa przyjmującego kondolencje. – Świat zatrząsł się u podstaw i stanął na głowie przez tego demona.

– Coś nie tak? – zaciekawiła się Jasmine, podchodząc do przyjaciółki. Reszta znajomych także spojrzała w ich stronę. – Kochanie, zawsze wiedziałyśmy, że nie lubisz czerni, ale z tą bielą to chyba nie był dobry pomysł. Zwróciłaś uwagę Jamesa. Jak na ciebie spojrzał, to myślałam, że rozpęta aferę na środku cmentarza.

– Nie śmiałby – odparła pewna swego, dziwiąc przyjaciółkę swą postawą.

– Może pojedziemy już do mieszkania? – zaproponował Cole, ściskając palce na biodrze żony. – Odpoczniesz.

– Nie. Muszę coś załatwić, ty też masz pracę – powiedziała, posyłając mu swój dawny uśmiech. – Nie martw się, najdroższy, i mnie obowiązki wzywają.

Lost energy//bxb//✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz