Tom I ~ Rozdział 25

367 48 135
                                    

Stan Arrowa był stabilniejszy, więc Owen Chandler zdecydował z nauczycielami, że powiadomi Beckerów o wypadku dopiero z samego rana, aby nie robić niepotrzebnego zamieszania nocą. Drew miał zabrać wszystkich uczniów z powrotem do akademii, tak więc sprawa nie miałaby nieoczekiwanie zbyt wielu świadków. Egzamin musiał zostać przerwany w środku, ale Polly nie załamywała rąk, ponieważ wciąż mogła ocenić swoich uczniów na miejscu i nie potrzebowała do tego rezerwatu. Z Drew przedyskutowała egzamin na sali gimnastycznej, tak więc nikt nie ucierpiałby na tym wypadku. Owen wolał nie ryzykować, że Szaleniec wróci i zabije kolejnego ucznia. To znaczy, spróbuje zabić ucznia, przecież Arrow jednak żył.

Sam Szaleniec nie został schwytany, więc nie było pewności, że gdzieś się nie kręcił. Łowcy cały czas pracowali i tylko zmieniali warty. Niepotrzebne ryzyko kontynuowania egzaminów w tym miejscu – co do tego wszyscy byli zgodni.

– Tato, chcę zostać dla Gabriela – mówiła Verity, gdy ona również z Edgarem mieli wyjeżdżać.

– Nie mogę robić dla ciebie wyjątku, przykro mi. Gabriel ma Leona.

Verity nie wierzyła, że Leon zapewni odpowiednie wsparcie psychiczne jej przyjacielowi, wszak brat o bracie nie wiedział wszystkiego, a ona już tak. Musiała zachować trzeźwy umysł, wiedziała, że ojciec pozwoliłby jej zostać, gdyby mógł. Zamiast tego przytulił ją i poprosił o zajęcie się Edgarem, co faktycznie musiała zrobić. Egzaminy dla tej dwójki wcale się nie zakończyły.

Autokar wyjechał o szóstej rano i o tej samej godzinie Owen powiadomił Betsy – gdyż to jej numer widniał w kontakcie z opiekunem prawnym – a ta z głuchym spokojem odparła, że zjawi się najszybciej, jak będzie w stanie. Dawało to cień szansy, że James po raz kolejny nie dowie się o wpadce akademii i braku środków bezpieczeństwa. Jednak była to szansa za mała, aby ktokolwiek się nią łudził.

Gabriel wstał o piątej, ale wyglądał zupełnie tak, jakby nie spał wcale. Cole znów podarował mu tabletkę, tym razem mniejszą i kazał od razu zażyć. Nie potrafił ocenić, ile chłopak stracił energii kosztem utrzymywania Arrowa przy życiu, ale miał tylko nadzieję, że nie oszukiwał ich i czuł się dobrze. Na tyle na ile mógł w obecnej sytuacji.

Luther nie pozwolił mu siedzieć przy Arrowie, wolał mieć go przy sobie, gdy przyjedzie ktoś z Beckerów. Ten mógł narzekać, ale posłusznie dostosował się do woli ojca. Tak więc Leon zajmował się staniem przy bracie, a Luthera uspokajał Cole, który co parę minut zaglądał do rannego. Wszyscy siedzieli jak na szpilkach.

Zaskakująco szybko jednak Owen dostał wiadomość od zwiadowcy, że kolumna wozów charakterystycznych dla Jamesa i Czyścicieli zmierzała w stronę rezerwatu. Upewnił się, czy naprawdę minęła dopiero godzina od zawiadomienia Betsy, ale tak. Minęła godzina. Trasa z centrum LA do rezerwatu zajmowała ponad dwie godziny, oni sami gazowali na drogach, a dojechali w sto dwadzieścia minut. Jak James dokonał tak szybkiego dotarcia na miejsce? Owenowi przestawało się to podobać. Miał wrażenie, jakby grał przedstawienie i, o dziwo, bez znajomości roli odgrywał ją bezbłędnie.

Intuicja mu mówiła, że coś złego miało miejsce.

Czy w tym wszystkim mogło nie chodzić o Arrowa?

Czarny dodge RAM prowadzony przez Jamesa Beckera we własnej osobie zaparkował przed rezerwatem. Mężczyzna nie kłopotał się parkingiem, gdy w grę wchodziła tak wysoka stawka, jak życie jego syna. Kolejne dwa auta Czyścicieli w chaosie zaparkowały przy aucie szefa. Wszyscy wysiedli w tym samym czasie, tyle że tylko James miał na nosie okulary przeciwsłoneczne a na ciele służbowy garnitur. Toma, który jechał z ojcem, już zaczął wydawać polecenia swoim ludziom przez słuchawkę w uchu. Jedna grupa rozstawiła się wokół budynku, druga obstawiła wyjścia. Spojrzał na ojca, który nie czekał na niego, tylko ruszył po schodach do budynku. Toma z nim zrównał, kończąc rozmowy z Czyścicielami.

Lost energy//bxb//✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz