Tom III ~ Rozdział 29

183 27 0
                                    

Pojechali z Claire do Gabriela. Nie musiał pytać, czy z nim pojedzie, ani ona nie musiała tego obwieszczać. Stało się to po prostu oczywiste. W domu nie było Axela, a sam Gabriel siedział przy stole i jadł – prędzej bawił się jedzeniem – a gdy tylko na nich spojrzał, twarz mu pojaśniała dzięki uśmiechowi. Claire się rozgościła, sadowiąc na drugim krześle i podkradając Gabrielowi frytki z talerza. Arrow do niego podszedł i pocałował we włosy. Objął go w odpowiedzi ramieniem w pasie, niejako z chęcią odsuwając się od jedzenia, którym dziewczyna wypychała policzki. Młody Becker powinien z nią porozmawiać, czy przypadkiem się przez nich nie głodziła.

– Jak się czujesz? – spytał Gabriela, przeczesując mu włosy palcami. Przymknął powieki, co kazało mu wierzyć, że odczuł przyjemność.

– Jakbym wariował, ale do opanowania. August mówi, że to minie, ale trochę sił będzie mnie to kosztować. Chyba poproszę Cole'a o zwolnienie w akademii.

– Tym się nie martw – zapewnił. – Akademia została zamknięta do czasu rozwiązania sprawy. Sam się dziś o tym dowiedziałem, gdy składałem papiery rezygnacyjne.

Gabriel zacisnął palce na jego biodrze, co nieco przysunęło go bliżej.

– To był ciężki rok. Może to i lepiej.

– Chyba tak – przyznał, znów przeczesując włosy palcami i ciągnąc za końcówki. Gabriel zamruczał z przyjemności. Musieli pamiętać o dziecku obok, które zajadało ze smakiem, mając ich kompletnie gdzieś. – Jutro pojedziemy do Edgara. Pomyślałem, że to dobry pomysł, aby go odwiedzić.

– A dzisiaj? Co robisz dzisiaj?

– Zostaję z tobą – stwierdził. Wymienili się czułymi uśmiechami, które znaczyły dla nich więcej niż słowa.

Gabriel odsunął się z krzesłem i wymownie wskazał, aby Arrow usiadł mu na masywnych udach. W pierwotnym odruchu wydawało się to chłopakowi śmieszne, ale widząc powagę na twarzy partnera, przestał się spierać. Usiadł dość niepewnie, ale Gabriel poprawił go sobie na nogach i teraz znajdował się znaczniej bliżej jego twarzy niż chwilę temu. Robili to drugi raz w życiu, a doznania były podobne.

– Gdybyś źle się czuł przez mój zapach, powiedz mi – zastrzegł Arrow. Gabriel najpierw zniżył głowę i zaciągnął się zapachem partnera, a potem spojrzał mu w oczy i skinął głową.

– Szaleńcze, nie masz problemu, że Edgar całował ci chłopaka? – spytała sepleniąca Claire. Arrow posłał jej spojrzenie pełne przygany. Nic sobie z niego nie zrobiła. Machała nogami pod stołem i patrzyła z zaciekawieniem na Gabriela.

– Odbyło się to za zgoda obu, poza tym nie byłem wtedy z Arrowem parą – wyjaśnił cierpliwie. – Mogli robić, co chcą.

– Aha – mruknęła, wcinając kolejną frytkę.

– On ma imię, wiesz? – Arrow planował udzielić jej reprymendy i lekcji. Ona spojrzała na niego, pozwoliła, aby oczy zalały się czernią, a mrugnięcie później była już normalna. – Zdenerwowałem cię?

– Nie. Trudno się przestawić, gdy do wszystkich się tak mówiło. Eddy był Eddym, Papa Papą, Szaleniec Szaleńcem. Tam nikt się nie rozdrapywał.

– Rozdrabniał – poprawił mimochodem Gabriel.

– To właśnie powiedziałam.

– Czy słyszałaś kiedyś nazwisko Chandler? Albo imię Verity? – Arrow spojrzał na partnera pytająco, ale ten skupiał się w pełni na nastolatce, która znów zamarła, zalała oczy czernią i się uspokoiła. Zaczynali podejrzewać, że to było jej analizowanie sytuacji i tego, ile może zdradzić.

Lost energy//bxb//✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz