Tom II ~ Rozdział 1

416 44 39
                                    

Mało rzeczy można potraktować jako wstydliwych, które przyozdabiają nasze policzki naturalną czerwienią. Ukazując w ten sposób moment, gdzie znaczy dla nas to coś więcej, niż mogłoby się zdawać.

Gabriel, gdy leżał w łóżku, ciągle rozpamiętywał ciepłe ciało stykające się z jego własnym. Niepewne dłonie Arrowa, które poczuł na plecach, gdy ten z wahaniem, ale mimo wszystko oddał uścisk. Delikatność tego wszystkiego sprawiała, że Gabriel zyskał pewność co do prawdziwego stanu psychicznego Arrowa.

Zastanawiał się przy okazji – nie mogąc zasnąć – czy często ktoś go przytulał w życiu. Z usłyszanych słów i historii wywnioskował, że rodzice nie zapewniali mu dobrych warunków w dzieciństwie, nie takich z miłością na planie głównym. Z drugiej strony Pearl w opisach dorosłych rysowała się na kochającą i odpowiedzialną kobietę. Zapewne przytulała dzieci. Kto oprócz niej? Nie wyobrażał sobie uścisku Betsy, przynajmniej nie takiego z pozytywnym uczuciem. Axel zaś był w więzieniu.

Arrow był prawiczkiem – przypomniał sobie Gabriel, wychodząc z kolejną konkluzją, że przez dziewczynę przytulany też nie mógł być. Najpewniej.

Znajomi? Według jego słów w grę wchodził tylko Edgar i ci, których poznawał w akademii mimochodem. Tak więc nikt, kto mógłby chcieć go przytulać.

Podniósł się do siadu, opierając plecy o ramę łóżka, gdy zdał sobie sprawę, że nieśmiałość Arrowa i szok wywołany przytuleniem mogły wynikać z tego, że nikt od lat go nie przytulał w ten sposób.

Tak więc Gabriel był pierwszym...

Och, nagle poczuł się szczęśliwy i zażenowany jednocześnie

Nie powinien się tak angażować w przyjaźń. To znaczy, powinien, ale w jego mniemaniu zauroczenie mogło przeistoczyć się w coś poważniejszego, a do tego dopuścić nie mógł. A jednak to wcale nie oznaczało, że miał przestać się starać jako materiał na przyjaciela. Nawet on nie wierzył w to określenie, ale skoro Arrow go nie odtrącił, to chyba mógł się postarać bardziej, prawda?

Przynajmniej miał dobrą wymówkę do uśmiechania się i bycia wyjątkowo miłym w piątek, mimo faktu, że wszyscy wokół byli posępni z powodu sytuacji w rezerwacie. Gabriel jakoś puścił to w niepamięć dla dobra swojego i Arrowa, którego już za parę chwil miał spotkać ponownie.

Ktoś mówił coś o angażowaniu?

– Gabriel? Dobrze się czujesz? – spytał go podejrzliwie Owen, mierząc wzrokiem znad nowych okularów.

– Dlaczego miałbym nie, braciszku? – odbił, sięgając ze stołu świeżą bułeczkę.

Matka spojrzała na męża, ten uniósł brwi, a Owen II aż zamknął książkę, żeby lepiej widzieć brata nad sobą. Chyba nie planował siadać, tak nosiła go pozytywna energia.

– Gdzie Leon? – spytał, odgryzając kęs pieczywa i patrząc po rodzicach.

– Zdaje się, że ćwiczył od wczesnych godzin rannych na siłowni... – odpowiedziała mu, mrugając. – Kochanie, na pewno w porządku?

– Masz gorączkę? – dopytywał nastolatek. – Podać ci coś na okiełznanie hormonów?

– Nie mam hormonów.

– Każdy ma.

– Nie wiem, jestem historykiem.

– A ja medykiem. Ojcze, mogę mu podać środek uspokajający?

– Jestem zdrowy! – protestował rozweselony, zupełnie nie przejmując się zaniepokojonymi rodzicami, podczas gdy ci myśleli, że oszalał. – Nie mogę się uśmiechać i mieć dobrego humoru?

Lost energy//bxb//✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz