Tom III ~ Rozdział 12

225 21 10
                                    

Zapowiedziany wyjazd został zaplanowany na najbliższy weekend, czyli raptem na kolejny dzień zaraz po pracy Gabriela i zajęciach w akademii. Czy mieli możliwość odmowy? Niezbyt. Chcieli tego wyjazdu, tej integracji z bliskimi, jednak jak tylko przypominali sobie, że Beckerowe, Wilkersonowie i Chandlerowie zetrą się w jednym domu na trzy dni... Cóż, aż ich przechodziły ciarki strachu. Arrow nie wierzył, że Toma zgodzi się pojechać, ale Axel zapewniał go, że pojedzie. Użył siły perswazji na ich bracie? Wolał nie. Z kolei Gabriel twierdził, że Verity po ich czwartkowej konwersacji z całą pewnością nigdzie się nie ruszy. Zakomunikował to Higginsom, przez co ci także zaczęli wątpić. Wszystko pozostawało w rękach Owena, aby przekonać córkę do odpoczynku z bliskimi.

Tak więc ostatnim dość wyraźnym problemem był Jacob. Gabriel jeżył się na samą myśl, że Arrow i Jacob mieli spać pod jednym dachem, a co dopiero mijać się na korytarzach. Nie ufał Jacobowi, to jasne. Arrow także miał swoje spekulacje na jego temat. To przecież prosty przepis na rozlew krwi, a nie odpoczynek.

Mimo to chłopcy pakowali się w swoich domach. W przypadku Gabriela panowało poruszenie, ponieważ August łapał pietra przed wyjściem z ukrycia. Axel za to chodził i zapewniał z nonszalancją, że powystrzela każdego, kto choćby krzywo na nich spojrzy. Czy to go uspokajało? Ani trochę. Każdy wydawał się podminowany obecnością niektórych, ale przecież ktoś się mógł wyłamać, prawda?

Leon i Hazel zapewnili swoją obecność z Owenem II, który już się doczekać nie mógł. Verity z Jacobem milczeli. Toma był pod presją Axela.

Arrow patrzył na spakowaną torbę i zastanawiał się, czy naprawdę powinni gdziekolwiek wyjeżdżać, teraz gdy tak wiele się działo. Edgar gdzieś zniknął, a powinien być tam z nimi. Matka Tomy niezaprzeczalnie umierała, a on miałby ją opuścić? Verity była skłócona z Gabrielem i Arrowem, przez co mogła nie chcieć jechać – jakby sam motyw pochowania w miniony tydzień matki to było za mało. Mieli jakiekolwiek prawo odpoczywać od straty?

Usłyszał stukanie do uchylonych drzwi, a gdy się odwrócił, zauważył w progu Cole'a. Opierał się o framugę i zaplótł ramiona. Obserwował pakunek, trzymane w rękach dwudziestolatka drobne przedmioty aż w końcu spojrzał mu w twarz i się uśmiechnął. Zamierzał wieczór spędzić w domu, dlatego ubrał dresy i szarą koszulkę na krótki rękaw. Arrow odkrył, że Cole przestał zachowywać się całą dobę jako polityk i bardziej przypominał dorosłego z luźnym podejściem do życia.

– Gotów? – spytał chłopaka, który wrzucił niechlujnie ładowarkę na wierzch ciuchów, a zaraz za nią portfel. Usiadł na łóżku i nawet nie starał się ukrywać sceptyzmu. Cole wszedł i zajął miejsce obok niego. – Nie chcesz?

– Dlaczego mam wrażenie, że chcecie się nas pozbyć? – spytał, spoglądając na wuja z czujnością. Ten tylko się zaśmiał.

– Luther w ten weekend chce poważnie zająć się rozwodem, więc pewnie dojdzie do mediacji z Eleonorą. Reszty powody do wyjazdu znasz?

– Uznajmy, że ci wierzę.

Cole puścił mu oczko i poklepał po ramieniu.

Relacja tej dwójki zdecydowanie obrała neutralny kierunek. W zasadzie mogli nawet mówić o szczerej sympatii i przywiązaniu. Dla Cole'a świadomość, że Arrow z nimi mieszkał, była pocieszająca. Nie wracał do pustego domu. Słyszał przewracanie się chłopaka w łóżku – po tym, jak samemu nabrał nawyku pozostawiania otwartych drzwi sypialni – słyszał jego krzątanie w kuchni. Drobne codziennie rzeczy sprawiły, że mieszkanie Higginsów nabrało ciepła, którego brakowało. W każdych potencjalnych planach uwzględniali Arrowa tak naturalnie, jakby był z nimi od lat. Trudno było jednoznacznie stwierdzić, czy to swoboda Arrowa ułatwiła relacje, czy może jednak przełamanie Cole'a.

Lost energy//bxb//✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz