Tom I ~ Rozdział 24

368 46 137
                                    

Gabriel obiecał sobie, że po powrocie do domu wróci do randkowania w ciemno. Potrzebował tego najwidoczniej, skoro jego umysł i ciało źle reagowały na Arrowa. Widział rzeczy, których nie chciał widzieć i interpretował własne zachowanie jako przykrywkę. Rodzące się uczucie pod płaszczykiem nienawiści do samego siebie? To brzmiało jak coś, do czego mógłby być zdolny. Jego wewnętrzny potwór, gdyby potrafił się zaśmiać, zrobiłby to w tej właśnie chwili samoświadomości.

Dla Arrowa nagła zmiana humoru Gabriela była skutkiem ośmieszenia, dlatego robił, co mógł, aby nie okazać dalszego rozbawienia. Musiał ugodzić dumę wielkiego chłopa, pewnie na jego miejscu miałby nie mniej wstydu. To nie tak, że planował kompromitować Gabriela publicznie, przecież nie zrobił żadnego zdjęcia, a mógł! Taki z niego dobry człowiek.

Dotarli do rezerwatu, ale Polly nie było na horyzoncie, za to kilka par zdających już krążyło wokół budynku. Zmierzchało, więc nic dziwnego, że uczniowie powrócili. Nie wyglądali jednak na zdenerwowanych niezdaniem.

– Co, jeśli takich skrytek było więcej? – spytał skonsternowany Arrow. – Mam tylko nadzieję, że nie mamy wybitnie złego czasu.

Popatrywał na zgromadzonych, doszukując się znajomych twarzy.

– Szlag...

Odwrócił się na Gabriela, który zacisnął szczęki, a po chwili zamknął też oczy. Nie spodobało mu się to.

– Co jest?

– Pudełko. Musiało mi wypaść, gdy wisiałem głową w dół.

– Jaja sobie robisz?!

Arrow spanikował, ale gdy te szare tęczówki spojrzały w jego własne, pojął, że akurat w tej chwili Gabriel nie miał nastroju do tego typu żartów. To oznaczało, że nie zdali. Nie mieli zagadki, nie mieli dowodu, że ją znaleźli.

– Powiedz chociaż, że ją zapamiętałeś – prosił błagalnym tonem.

Gabriel pokręcił przecząco głową, powracając do bardzo neutralnego wyrazu twarzy. Ten chłopak od poprzedniego dnia robił wszystko, aby nie udało się im zdać. Dla niego może to nic nie znaczyło, ale dla Arrowa bycie w akademii oznaczało wszystko. Przyszłość, której mógł dożyć, bo nie zawiódłby ojca, a ten by go po prostu nie zabił. Dobrze, zapewne przesadzał. Wątpił, aby James naprawdę, ale tak naprawdę, chciał go zabić. Byli rodziną. Mógł go skatować, zamknąć w ciemnym pomieszczeniu na tygodnie, ale z pewnością nie zabić. Tu już nawet nie chodziło o śmierć. Tu chodziło o życie, które mogło być wolnością, ponieważ zyskałby reputację i perspektywę. Nie zyska jej przez Gabriela, ponieważ nawet nie przejmował się brakiem ich przepustki do zyskania oceny.

– Kurwa, nie wierzę.

Odwrócił się na pięcie, już chciał poderwać się do biegu, ale Gabriel pochwycił go z wyczuciem za łokieć.

– Dokąd idziesz?

– Poszukać.

– Nie żartuj. Nawet gdybyśmy tam dodarli, nie zdołamy wrócić przed szóstą. To bez sensu. Już za późno.

– Chyba, kurwa, tylko dla ciebie! – Wyszarpnął się. Gabriel miał zaskoczony wyraz twarzy. Pierwszy raz widział takiego Arrowa. – Cały czas pokazujesz jak bardzo ci nie zależy na tym egzaminie, ale mi zależy, jasne?! – warczał, wskazując na siebie dłonią. – To moje być albo nie być i nie poddam się, bo ty nie raczyłeś sprawdzić kieszeni po upadku!

– Mogłeś mi równie dobrze o tym przypomnieć! – bronił się, podnosząc głos. – Powtarzam ci, że nikt nie zaliczy ci tego testu, bo wrócisz za późno!

Lost energy//bxb//✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz