Tom II ~ Rozdział 18

363 41 23
                                    

Kolejnego dnia Gabriel doświadczył powtórki z rozrywki, gdy obudził się, szukał dłonią po omacku ciała obok siebie i takowego nie znalazł. Otworzył oczy, ale nie, definitywnie Arrow ani nie spał obok, ani nie spał na podłodze. Dochodziły do niego szmery z domu, ciche rozmowy, stukanie sztućcami, płynąca woda. Wygrzebał się z pościeli i poszedł za źródłem hałasu, do którego nie nawykł. Zastał w kuchni Arrowa przy śniadaniu oraz ciocię Eve, która ze szklanką świeżo wyciśniętego soku stała w oknie i patrzyła w dal. Wydawała się w pierwszych promieniach słońca prawdziwym elfem. Jej biała sukienka powiewała przy kolanach, gdzie się kończyła. Włosy do uszu związane z tyłu także delikatnie poruszały się w rytm wpadającego przez szeroko otwarte okno powietrza. Cieleśnie była w kuchni, ale duchem krążyła gdzieś daleko.

Arrow pierwszy wyczuł obecność Gabriela, więc zerknął przez ramię i uśmiechnął się lekko. To pobudziło serce zaspanego chłopaka do bicia, bo jego chłopak tym razem nie uciekł w środku nocy do swojego domu. Co prawda dom w przypadku Arrowa był teraz pojęciem mocno względnym, ale Gabriel od rana nie potrafił przyswajać tak szybko informacji. Lub sobie przypominać o faktach.

– Długo tak wisi w przestworzach? – spytał cicho, podchodząc do Arrowa. O tyle dobrze, że pamiętał o jego zwykłym słuchu.

– Chwilę – odparł, spoglądając na ciotkę podczas przeżuwania. – Powiedziała mi, że chyba czas zainwestować w większe łóżko.

– W jej sypialni?

– W moim pokoju – odparł zawstydzony, spuszczając głowę.

Gabriel mruknął tylko „och", orientując się, że ciocia najwidoczniej zażartowała sobie jego kosztem. Chyba że przepowiedziała przyszłość, jakoby Arrow miał być już na zawsze u jego boku, aczkolwiek z tą fantazją to tak nie szalał. Zamiast rozpamiętywać dwuznaczną obietnicę Eve, postanowił skupić się na rutynie. Wygrzebał czyste ubrania i poszedł się przebrać, przy okazji wykonując poranne czynności w łazience. Opłukał sobie twarz po umyciu zębów, a obawy wróciły. Od poniedziałku powinien stawić się w akademii, tymczasem nie miał nawet dachu nad głową, nie mówiąc o pieniądzach. Co powinien zrobić po powrocie do miasta? Od czego zacząć samodzielne życie?

Wyszedł czym prędzej z łazienki, aby nie popadać w obłęd, bo tylko tego mu jeszcze brakowało. Zostało mu mniej niż dwie doby spokoju i chciał je spędzić możliwie jak najlepiej z Arrowem. Jeśli dowiedziałby się, że wywalono go z domu za bycie jego chłopakiem, na pewno mocno by się zdenerwował. Tak. To był dobry pomysł, żeby zaczekać z poinformowaniem go o takiej okoliczności.

– Jesteś, słoneczko!

Eve podbiegła do Gabriela i przytuliła go do siebie jak dziecko, a nie większego o dwa razy od niej chłopa. Ten zamrugał zaskoczony, patrząc za jej plecy na Arrowa, który opierał się z uśmiechem o ścianę. Taki uśmiech lepszy niż żaden.

– Co to za miłe powitanie? – spytał, odsuwając się od ciotki. Ta otrzepała go z niewidzialnych okruszków, zanim uniosła wzrok do oczu.

– Pomyślałam, że pójdziemy dziś na plażę!

– Na plażę? – powtórzył Gabriel.

– Aha! – przytaknęła radośnie. Odwróciła się na pięcie i złapała Arrowa pod ramię. Ten chyba przywykł do zachowania kobiety, bo nawet się nie skrzywił, tylko poddał naturalnej kolei rzeczy. – Mam ochotę na piknik, a dwóch was może mi pomóc wszystko zanieść na miejsce.

– Piknik? Teraz? W marcu?

– Z tego, co wiem, obaj urządziliście sobie samozwańcze ferie od szkoły, w czym problem? – odgryzła się, unosząc złośliwie brew.

Lost energy//bxb//✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz