Tom II ~ Rozdział 8

481 45 23
                                    

Poniedziałek nie rysował się Arrowowie przyjemnie. Od rana był podenerwowany spotkaniem z Gabrielem. Czuł na przemian ekscytacje i strach. Betsy starała się go rozładować żartami w jej stylu, ale albo nie reagował w porę, albo nie pojmował sensu słów. Dużo kosztowało go udawanie przez telefon podczas rozmów, że u niego wszystko dobrze. Gabriel wściekłby się, gdyby odkrył prawdę. Na szczęście obaj ustalili, że ich związek pozostaje tajemnicą. Wpływ miało na to kilka czynników, najważniejszym był fakt, że nikt nie wiedział o ich orientacji i na razie woleli to tak pozostawić. Abstrahując od faktu, że Verity napisała na chacie grupowym o wściekłej matce, która robiła jej wyrzuty o Gabriela i jego rzekome wahania w kwestii ślubu. Dziewczyna przyjęła to ze stoickim spokojem, ale nie zmieniało to faktu, że Arrow zasiał burzę. Kolejną.

Tego dnia pierwszy raz od bardzo dawna usiadł w stołówce. Nie sam. Poprosili go o to Verity z Edgarem. Oboje namówili także Gabriela do takowego spędzenia przerwy lunchowej. Nie mieli wyboru. To znaczy, mieli, ale Verity i Edgar byli ich przyjaciółmi i skoro wiedzieli o związku tej dwójki, to zasługiwali na resztę tajemnic. Na szczęście Arrow usiadł obok Edgara, mając Gabriela i Verity naprzeciwko.

– Arrow, czy mógłbyś na tej przerwie przysiadać się do tego stolika? – podkreśliła wagę słowa gestami rąk. – Byłabym zobowiązana, gdyby nasza czwórka była ze sobą w bliższych relacjach, a nie żebyś mi podopiecznego do szatni porywał.

– Nie skarżyłem się – mówi Edgar z pełnymi ustami.

– Wciąż nie wiem, jak czuję się z tym, że całowałeś Arrowa – rzucił bez skrępowania Gabriel, wprawiając Arrowa w duszący kaszel.

Najwidoczniej ich grupa nie miała już żadnych sekretów w zanadrzu.

– On i ja możemy całować, kogo chcemy, gwoli ścisłości – powiedział ze zgryźliwością, gdy już przełknął. Pomachał widelcem na Gabriela. – Bycie w związku też nie zakazuje mu patrzenia na innych.

– Do czego zmierzasz?

– To chyba jasne – stwierdził, unosząc brew. – Arrow jest moim przyjacielem i jeśli będzie miał z tobą problem, nie powiem dobrego słowa na ciebie, jeśli nie będzie ono poparte faktami. Co oznacza, jakbyś nadal nie łapał, że trzymam stronę Arrowa, a nie twoją.

– Eddy, znów cię coś ugryzło? – odezwała się Verity, pociągając ze słomki shake'a owocowego. – Ostatnio mam wrażenie, że coś cię trapi i nie chcesz mi powiedzieć. Powiedz, że coś wiesz i mi to wystarczy – zwróciła się do Arrowa. – Mi nie chce się zwierzyć.

Więc miałem rację, stwierdził ponuro do siebie, przyglądając się profilowi przyjaciela. Ten od razu to zauważył i cmoknął z dezaprobatą, odchylając się.

– Daj spokój, nie wierz jej.

– Zdajesz sobie sprawę, że ja też to zauważyłem? Podejrzewałem o to Gabriela.

– Co? – zdziwił się wspomniany, ale nikt nie poświęcił mu uwagi.

– Nie tylko ty się mi przyglądasz, Edgar. Możemy pogadać w każdej chwili.

– Czyli wrócimy do szatni? – spytał ze śmiechem i udawaną nadzieją.

– Myślałem, że nie zaproponujesz. Spieprzamy.

– Dupki, ani mi się ważyć! – Pstryknęła na nich rozbawiona, więc znów usiedli potulnie na ławce. – Eddy, jak na spowiedzi. Chodzi o G?

– Nie wszystko kręci się wokół was, serio – rzucił z ironią, co od razu pozbawiło humoru dziewczynę. – Doceniam wasze zainteresowanie, ale jesteście ostatnimi osobami, z którymi mam ochotę gadać o swoim życiu. Mam decyzje do podjęcia, a wy mi nie pomagacie, tylko zawadzacie. Mam dziewiętnaście lat, a nie dziewięć. Dam sobie radę, zawsze dawałem.

Lost energy//bxb//✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz