Tom III ~ Rozdział 19

221 22 1
                                    

Nie mogli odwieźć Tomy do jego mieszkania, wiedząc doskonale, że tam czułby się przytłoczony wspomnieniami i pustką po brakującym elemencie rodziny. Sam Toma zaś po wypłakaniu morza łez pozwolił sobą kierować jak szmacianą lalką. Wepchnięto go na tylne siedzenie jeepa, a on tylko nieznacznie w tym pomógł. Dopóki było to auto Arrowa, a nie Axela gotów był mu zaufać. Oparł więc bezwiednie głowę o szybę i wpatrywał zapuchniętymi oczami na świat: ten sam, po którym matka już nie stąpała.

Naiwnie wierzył, że lepiej poradzi sobie z jej odejściem, skoro był na nie niejako gotów od dłuższego czasu. Przecież sama chciała odejść, wiedział, że to nadejdzie szybciej. Gdy jednak nadszedł dzień, gdzie zastał ją sztywną i zimną, nic już nie brzmiało tak prosto. Pozostał mu po niej tylko list, który napisano w jej ostatnich chwilach, zanim James pozwolił sercu zaprzestać pracy. Toma czuł rozgoryczenie. Z jednej strony nienawidził ojca, że ten wmieszał się w najmniej odpowiednim momencie, chociaż kazał mu się odczepić. Z drugiej jednak sam był poza zasięgiem matki, a ona i tak miała cierpieć bez eutanazji. Jego na tak kosztowny krok nie było stać.

Pozwolił się zaprowadzić do obcego mieszkania. Ledwo zarejestrował, że był obserwowany przez zaintrygowanego Augusta, który gotów był pomóc Beckerom przestawić brata z kąta w kąt. Na razie pozwolili mu zwalić się na kanapę.

Axel z Arrowem popatrzyli na siebie w cichej dyskusji pt.: „co dalej?"

Ustalili, że Toma mógł zająć pokój Severina, przynajmniej do czasu aż ten nie wróci lub sam Toma nie dźwignie się na nogi. Znali charakter brata, znali charakter Beckerów, więc mieli pewność, że w końcu to zrobi. Do tego czasu musieli mu po prostu pomagać przetrwać.

Zamówili jedzenie z restauracji, zaparzyli uspokajającą herbatę – August wybitnie lubił ją popijać – oraz przynieśli na kanapę koc i poduszkę. Toma obserwował to z pustką w oczach, która biła w serce Arrowa jak głuchy dzwon. Miał ochotę krzyknąć, aby Toma wrócił, ale wiedział, z czym walczył. Usiadł więc obok brata, pchnął na poduszkę w drugim końcu mebla, a gdy ten w końcu się położył, przykrył go kocem. Toma spojrzał mu w oczy.

– Wiem, co myślisz – zastrzegł z rozbawieniem, prostując mu nogi na własnych udach. – „Jestem za stary". Nikt nie jest za stary na opiekę. Czasem nawet w wieku pięćdziesięciu lat chcemy poczuć się bezpiecznie jak małe dziecko w ramionach rodziców.

– Mieliśmy do dupy dzieciństwo – przypomniał ochrypnięty od płaczu i długiej ciszy. Przynajmniej się odezwał, a to już Arrowa cieszyło.

– Prawda. Mogę więc być teraz twoim dobrym bratem, przy którym możesz poczuć się dzieckiem.

Toma milcząco wpatrywał się w Arrowa. Na próżno oczekiwał jakiejś pyskatej odzywki, Toma bynajmniej nie wzgardzał teraz opieką. To tylko dodatkowo raniło młodszego z braci.

Axel przyszedł do nich i zajął fotel blisko Arrowa, więc miał dobry widok na leżącego chłopaka i jednocześnie dobry na panoramę miasta. Siorbnął kawy.

– Jedzenie będzie za pół godziny – zapowiedział. Podparł sobie policzek na pięści, a łokieć na podłokietniku. Zapowiadała się długa noc.

– Mieszkanie – odezwał się znów ochrypnięty, przez co obaj bracia od razu się skrzywili. – Czyje?

Podciągnął koc pod policzek, przewracając się na bok, aby móc teraz Axelowi patrzeć w oczy. Arrow zaczynał podejrzewać, że ich brat po prostu doszukiwał się podstępu. Najwidoczniej w jego oczach takowego nie odnalazł.

– Moje – potwierdził Axel. – Czuj się jak u siebie.

– U siebie? – powtórzył podejrzliwie.

Lost energy//bxb//✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz