Tom II ~ Rozdział 6

411 51 78
                                    

Arrow jeszcze tego samego dnia po rozmowie z Hazel postanowił zaczekać na Edgara w szatni. Miał już pewność działań i musiał tylko nie stchórzyć. Siedział sobie na ławce i obserwował wchodzących i wychodzących uczniów, w końcu to była przerwa na lunch i większość spędzała czas w stołówce, a nie na korytarzach. Miał większą dyskrecję w szatni podczas tej przerwy, zazwyczaj po pierwszych pięciu minutach korytarze ziały pustkami. Znał się na tym, nie jedną przerwę już unikał stołówki.

Siedząc, rozmyślał o tym, co powiedziała mu rówieśniczka. Wcześniej tylko domyślał się, co się stało z Gabrielem podczas jego trzytygodniowego zwolnienia z powodów zdrowotnych. Teraz miał wytłuszczone, że Gabriela naprawdę zamknięto i leczono. To nie brzmiało przyjemnie i planował wypytać chłopaka o izolatkę przy odpowiedniej okazji. Nie mógł przecież wyskoczyć z tym tak nagle, gdyby Gabriel chciał się dzielić tym tematem, sam by go dawno temu poruszył. To mogło być bardzo delikatne. Wystarczająco wykorzystywał już jego dobroć, zmuszając do czekania na odpowiedź. Nierozwiązane sprawy były tymi najcięższymi do zamknięcia. Lub otwarcia. Sam już nie wiedział.

Hazel polecała mu więcej obcować z tematyką homoseksualną, aby mógł jednoznacznie określić swoje uczucia. Myślał więc intensywnie o jednej z wersji Arrowa we wszechświecie, który sobie zbudował. Upchał tam możliwie jak najwięcej interakcji z Gabrielem i wyobrażał to sobie detaliczniej, niż robił to dotychczas z innymi wersjami. Serce zdradzało wiele. Czuł się jak zboczeniec, który odgrywa zbereźne scenki w głowie, a przecież nawet nie miał zamiaru o nich głośno debatować. Zaczynał godzić się z myślą, że chyba by mu to nie przeszkadzało. W sensie Gabriel jako chłopak. Jego chłopak. Jako para.

– O nie, ziomuś, na kolejne twoje załamanie sercowe się nie piszę.

Edgar zrobił w tył zwrot, ale Arrow dopadł do niego i uwiesił się na ramieniu jak skamlący piesek. Chłopak nie miał wyjścia i chcąc nie chcąc postanowił przyjaciela wysłuchać. Denerwowało go, że wszystkie ich tematy dotyczyły Gabriela, nawet jeśli Gabriela już przy nich nie było, ale pomyślał, że jeśli Arrow uwinie się z problemem szybko, to on zniknie z ich strefy przyjaźni. Tak się składało, że sam miał problemy i jakoś nikt o nie nie pytał.

Stanęli przy szafkach. Arrow cofnął się do drzwi szatni i przymknął się, aby nie kusić przechodniów widokiem. Nawet nie wiedział, czy jakikolwiek widok zaistnieje, ponieważ równie dobrze Edgar mógł nazwać go wariatem i zakończyć ich przyjaźń. Nawet to do niego pasowało.

Arrow odkrył już jakiś czas temu, że Edgar również miał dwie twarze. Nie był aktorem, jak zwykli mawiać o Arrowie ludzie wokół, ale zdecydowanie miał po prostu dwie twarze. Jedna, która skupiała się wokół dobrego przyjaciela, zawsze chętnego do psotności i żartów oraz druga, która kazała trzymać go na dystans, ponieważ gotów był uderzyć tam, gdzie zaboli najmocniej. Wtedy też bywał bardziej zgryźliwy, arogancki czy po prostu agresywny. Arrow przywykł, że w takiej wersji jego przyjaciel po prostu potrzebował pobyć sam. Rozumiał go. Czasem bateryjki się wyładowują i nie ma szans, aby dalej być szczęśliwymi. Przynajmniej Arrow tak miał.

Teraz Edgar miał właśnie początkową fazę swojej gorszej wersji. To nie wróżyło dobrze, ale Arrow nie mógł dłużej czekać. Weekend to za długo, aby zostawić temat kolejnym analizom. Już źle sypiał, nie potrzebował tego stanu bycia przeciągać.

– No i? – ponaglał go Edgar, gdy stanęli naprzeciwko siebie.

– Pamiętasz, doszedłem wczoraj do konkluzji, że bez pocałunku się nie obejdzie, prawda? – Zmrużył podejrzliwie powieki, co Arrow odczytał jako kolejny zły znak. – I żeby móc określić swoje preferencje, muszę zainicjować kolejny pocałunek. Tylko że nie mogę z Gabrielem, to jest za trudne. Ale wiem też, że nawet jako gej, nie muszę czuć pociągu do każdego chłopaka. Rozumiem to. Dlatego właśnie chcę to sprawdzić.

Lost energy//bxb//✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz