Tom III ~ Rozdział 33

209 22 0
                                    

Zanim Gabriel wrócił do swojego nowego tymczasowego domu, zostawił ojcu adres. Luthera on nie dziwił, ponieważ wiedział o spadku. Powiadomił go Leon, który dostał informacje z pierwszej ręki od Axela, z którym przyjaźń mocno się zacieśniła. Okazało się, że pierworodny Beckerów był lekiem na obawy pierworodnego Wilkersona. Zawsze był.

W domu było przytulnie, czuł się w nim dobrze. Jednak był w nim sam. Znalazł na lodówce przyczepioną kartkę od Axela, że pojechał na spotkanie z kumplami. Kimkolwiek oni byli. Przygotował więc sobie późny obiad, zastanawiając nad dalszymi krokami. Ojciec dał mu do myślenia, ba!, sam wpadł na durny pomysł, który nie mógł wyjść mu z głowy. Zaczynał odczuwać skutki braku prawa jazdy i własnego auta. Dzięki nim pojechałby sobie do centrum i załatwił kilka spraw.

Zamiast tego zajadał się durnymi kanapeczkami, które przegryzł lekami na wzmocnienie. Marzył o tym.

Godzinę później do domu wrócił Arrow i to go tak ucieszyło, że niemal zbiegł po schodach i wpadł na partnera, przewracając ich obu na szafę. Arrowa to rozbawiło.

– Kto tu kogo dwa miechy nie widział? – zaczepił, cmokając go jeszcze raz w usta. Gabriel nie wypuszczał go z objęć.

– Nie myśl sobie, że spanie było przyjemne. Mam wrażenie, że śnił mi się koszmar, chociaż nie pamiętam jaki.

– Myślałem, że byłeś w raju i dlatego tak długo nie wracałeś.

– Uznajmy, że moja wersja jest prawdziwsza, bo dotyczy mnie.

– Oczywiście, Wilkerson.

Poszli razem w stronę kanapy w literze L, trzymając się za ręce. Padli na nią, a Gabriel nie mógł nacieszyć się faktem, że wreszcie dorównywał sile Arrowowi. To znaczy może nie do końca w tej chwili, bo był słabszy, ale liczył się ogólny fakt. Mógł dzięki temu wtulić się w partnera i nie bać, że zrobi mu krzywdę. Niczego nie żałował. Ani jednej decyzji.

– Miałem w planach pojechanie gdzieś razem, ale dobrze mi z tobą, więc możemy tak gnić do jutra.

– Chciałbym zadać ci jeszcze jedno pytanie.

– Słucham.

– Jak naprawdę się czujesz?

Gabriel nie był głupcem. Brak Umiejętności nie ograniczał mu wspomnień. Widział w Arrowie zmianę, która go niepokoiła. Zachowywał się dumniej, zdawał się silniejszy i okrutniejszy. Po odbytej rozmowie z ojcem zaczął sobie wmawiać, że może śmierć Jamesa wyzwoliła w Arrowie jakieś jego instynkty? Przecięcie więzi mogło nieodwracalnie skrzywdzić i zmienić Arrowa.

– Kurewsko samotny – przyznał w końcu. Gabriel odsunął się, aby móc zerknąć na zrelaksowaną twarz partnera. Zniknęło z niej zacięcie godne Beckerów. – To były długie tygodnie, Riel. Najpierw martwiłem się, czy do mnie naprawdę wrócisz, a potem umarł ojciec i zrozumiałem, że to nie będzie miało końca. Powtarzałem, że wrócisz, bo nie jesteś taki jak oni. Nie po to o mnie walczyłeś, żeby odejść. Musiałem zająć czymś myśli, więc budowałem nam fundamenty pod wspólną przyszłość. A nawet gdybyś jej nie chciał lub gdyby cię w niej nie było, zawsze mogłem zostać w firmie. Bałem się.

– Czego? – drążył, trzymając go za dłoń. Skupił się na ich uścisku.

– Że nie podołam twojemu poświęceniu. Że jeśli do mnie nie wrócisz i nie będę miał do kogo przychodzić, gdy stracę siły, to nie znajdę sposobu na funkcjonowanie. Gabriel, jesteś miłością mojego życia, ja to wiem. Nie waż się umierać, dobrze?

– Kochanie – szepnął, przysuwając go do siebie. Tym razem to Arrow się w niego wtulił, idealnie mieszcząc się pod podbródkiem. – Nigdzie się bez ciebie nie wybieram.

Lost energy//bxb//✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz