Rozdział 62

100 13 2
                                    

Od uratowania Jainy minęły już trzy tygodnie, a sprawy klanu Bridger toczyły się dość spokojnie. Liczne ataki na imperialne bazy , posterunki i magazyny miały zmusić rodzeństwo Saxon do wyjścia z cienia , lecz niestety żadne z nich nie pojawiło się w trakcie ich ataków . Udało im się za to ponownie nawiązać kontakt z innymi klanami i uzyskać ich status w kampanii. Prawie zakończyli już działania w swoich sektorach i byli gotowi do szybkiego zakończenia wojny.

Pewnego ranka konwój Imperium szedł drogą bogatej dzielnicy Sundari. Konwój skłądał się z 66 szturmowców, 4 transporterów i z dwóch maszyn kroczących AT-AT

Imperialny garnizon chciał wzmocnić swoją obronę wokół Mandalory po ostatnich atakach klanów. Gdy konwój szedł drogą przez wysokie wieżowce, wewnątrz nich znajdowała się grupa żołnierzy Klanu Bridger, którzy na ostatnim piętrze mieli kilku żołnierzy i kilka rozstawionych działek. Na dole budynku znajdował się Alex wraz z grupą innych żołnierzy z działkami blasterowymi e-web. Po prawej stronie na szczycie budynku Ezra był na ostatnim piętrze z Chelli i kilkoma innymi żołnierzami oraz wyrzutniami rakiet , a na dole Soren również z kilkoma żołnierzami i działami e-web. Daleko przed nimi Sabine miała ze sobą kilku żołnierzy i dwa czołgi w pogotowiu, czekające na sygnał do ataku.


Gdy Fennec Grey sprawdzała, czy wszyscy na piętrze są zgrani i gotowi do ataku, zauważyła Jainę wpatrującą się w okno. Z figlarnym uśmiechem podkradła się za nią i szturchnęła ją w bok.

-Hm? Cześć, Fen. Coś się stało? - zapytała wybudzając się z transu.

-Nie. Po prostu zobaczyłam, że jesteś samotna i postanowiłam do ciebie podejść - odpowiedziała Fennec.

-Nic mi nie jest- bąknęła Jaina

-Nie wyglądasz za dobrze- zauważyła Grey

- Naprawdę nic mi nie jest - powiedziała Jaina, brzmiąc na zdezorientowaną.

-Przepraszam, Jai, ale dopóki nie zobaczę twojego uśmiechu, nie dam ci spokoju

-Możesz dac mi spokój , zaraz zaatakujemy imperialny transport. Chcę być gotowa - warknęła Jaina.

-Ona ma rację. Weź uśmiechnij się czy wyściskaj Fen. Nic ci się nie stanie - włączył się do rozmowy Alex.

-Alex! Dlaczego nas podsłuchujesz?! Nie masz nic innego do roboty- wrzasnęła Jaina.

-Chcemy się tylko upewnić, czy jesteś w porządku . A także, żeby cię trochę rozruszać przed akcją - Soren również włączył się do rozmowy. Jaina ponownie zamruczała.

-Po prostu zrób to, Jaino. Oboje wiemy, że nie przestaną, dopóki tego nie zrobisz. Więc uśmiechnij się, żebyśmy mogli wiedzieć ,że jest ci dobrze - powiedziała Chelli przez komunikator. Jaina westchnęła i odwróciła się do Fennec . Pomyślała, jakich wspaniałych ma przyjaciół, którzy zadbają o to, by czuła się lepiej. Rozszerzyła usta , by następnie zrobić ogromny uśmiech na twarzy. Fennec odwzajemniła uśmieszek i objęła ją ramieniem.

-Oto Jaina, którą znam i kocham! Zawsze wesoła - rzekła Fennec ściskając Jainę gdy wydała mały śmiech.


Na drugim budynku, naprzeciwko nich, Chelli uśmiechnęła się, widząc zachowanie siostry i Jainy. Wtedy Ezra podszedł do niej

-Ograniczmy rozmowy przez komunikator do minimum. Musimy skupić się na zadaniu, które musimy wykonać. - uciął

-Przepraszam, Ezra. Po prostu zaczynam się denerwować - odezwała się Fennec przez komunikator.

-Nie martw się. Gdy tylko konwój się zbliży , rozpoczniemy atak.- pocieszył ją

-Mam nadzieję, że zakończymy tę wojnę raz na zawsze. Ta wojna przeciąga się już wystarczająco długo - powiedziała Chelli. Ezra położył jej rękę na ramieniu.

Mando & JediOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz