Siedzę przed gabinetem terapeuty, mam jeszcze jakieś 10 minut. Na początku traktowałam spotkania z przymrużeniem oka. Wika namówiła mnie, abym zrobiła coś dla siebie i oczyściła głowę po rozstaniu, przeprowadzce, wydaniu solowej piosenki... Miała racje, moją głowę przeszywały tysiące myśli, pytań na które nie znałam odpowiedzi. Potrzebowałam kogoś z chłodną głową, kto wskaże mi światełko w tunelu.
-Pani Faustyno, zapraszam!
Z przemyśleń wyrwał mnie głos mojej terapeutki.
-Tak, tak już idę. Dziękuję!
Bohaterka porywistym ruchem wzięła swoje rzeczy i weszła do gabinetu.
-A więc pani Faustyno, od naszej rozmowy minął tydzień. Jak się pani czuje ? Czy jest coś szczególnego, co nie daje pani spokoju ?
- Szczerze, nareszcie zaczynam odczuwać wewnętrzny spokój. Nie jest to jeszcze błogi stan, natomiast ostatnio miało miejsce tyle wspaniałych rzeczy, że kłęby myśli i stresu zaczęły odchodzić w cień. Dodatkowo mam wokół siebie cudownych ludzi, dzięki nim wszystko jest prostsze.
- Miło mi to słyszeć!
Nie wiedzieć kiedy minęła godzina, Faustyna podziękowała za wizytę i skierowała się w stronę drzwi. Zadzwonił telefon... Bartek ? Zdziwiłam się, ponieważ ostatnio jakoś nasze drogi się nie przeplatają.
- Cześć, coś się stało?
- Cześć Faustynka, dlaczego od razu coś się miało stać? Parsknął śmiechem
- Ostatnio nam nie po drodze, więc się zdziwiłam ale nic! Co tam ?
- Jak pewnie wiesz niedługo nasz koncert, mam dla ciebie propozycję nie do odrzucenia.
- Mhmm, zamieniam się w słuch...
- Czy nie chciałabyś wystąpić jako gość i zaśpiewać ze mną "Friendship"? Będzie to idealny wstęp do naszej trasy koncertowej Genzie, taki na przełamanie pierwszego stresu.
- Wow, Bartek zaskoczyłeś mnie. Muszę to przemyśleć, dziękuję że o mnie pomyślałeś, wieczorem dam Ci odpowiedź, okej ?
- Jasne a bardziej tak czy nie?
-Dowiesz się wieczorem, zaśmiała się
- Dobra, dobra do usłyszenia!
- Buźka, pa!
Blondynka odszukała na parkingu swoje białe BMW i ruszyła w stronę mieszkania. W czasie jazdy puściła swoją playlistę, która umilała jej podróż po zakorkowanym Krakowie. Biła się z myślami co zrobić z propozycją Bartka. Z jednej strony pociągała ją myśl o przełamaniu lęku scenicznego, wiedziała że na pewno by jej to pomogło, zwłaszcza że obok miałaby Bartka, który ją wesprze i w razie kryzysu rozładuje stres. Natomiast z drugiej strony paraliżowała ją myśl o wyjściu na scenę jeszcze przed trasą, gdzie publiczność nie będzie tylko i wyłącznie odbiorcami Genzie.
-Kurczę, co ja ma zrobić. Błagam no, Boże daj mi jakiś znak! Iść w to czy nie?!
Nagle z głośników wybrzmiał "Friendship", Fausti wiedziała już co robić...