Rozdział 30 Warszawa

896 39 5
                                    


Od rana męczyły mnie mdłości, potwornie bolał mnie brzuch, starałam się ze wszystkich sił walczyć z samą sobą. Obecność mojej siostry podczas koncertu i całej otoczki z nim związanej dawała mi ogromną siłę. Bardzo ją kocham, dlatego cieszę się że jest tutaj dzisiaj ze mną. Ciągły brak czasu uniemożliwia nam spotkania. Koncert w Warszawie z jednej strony cieszył a z drugiej przypominał czas, który tu spędziłam. Był to piękny czas, natomiast póki co jeszcze z tyłu głowy mam ostatni okres, który nie należał do przyjemnych. 

B: Gotowa ?

F: Jak nigdy!

B: Pięknie wyglądasz, będziesz błyszczeć na scenie!

F: Myślisz, że ludzie zauważą że dobraliśmy się kolorystycznie ?

B: Detektywi z Tiktoka z pewnością.

F: Haha, wariacie Ty!

O: Siostrzyczko wyglądasz cudownie, jestem z Ciebie bardzo dumna!

F: Kocham!

Moje poczucie własnej wartości w ostatnim czasie ogromnie podskoczyło, jest to zasługa widzów, którzy na każdym kroku wysyłają mi pozytywną energię oraz Bartka. Nie oszukujmy się, każdy powinien mieć przy sobie takie przyjaciela jak Bartek. Który będzie na Ciebie patrzeć z podziwem i trwać obok, zawsze! Jest nie tylko moim partnerem, ale co najważniejsze najlepszym przyjacielem! Przy którym czuję się najlepiej, z resztą to chyba widać. 

W: Ale był koncert, co ?

H: Megaaaa!

P: Najlepszy, według mnie! Totalny sztos!

B: Zdecydowanie!

Po koncercie zamieniliśmy jeszcze kilka słów z bliskimi i ruszyliśmy do Krakowa. Oczywiście, musiał być przystanek na stacji. Musiałam trochę pochodzić, wiadomo kolana.

B: Jak się czujesz ? Kolana dokuczają ?

F: Nie jest źle, dają o sobie znać natomiast nie na tyle, żebym się tym przejmowała.

B: Gdyby coś, to mów.

F: Będziesz mi potrzebny jak wrócimy do samochodu.

B: W czym Ci pomóc ?

F: Potrzebuję poduszki a Twoje ramię idealnie się do tego nadaje. Najlepiej mi się na nim śpi!

B: Haha, miło mi! Takie komplementu jeszcze nie słyszałem, a słyszę ich dużo. 

F: Podoba Ci się to co ? Fanki za Tobą szaleją!

B: Faustynka, nie musisz być zazdrosna...

F: Błagam Cię, to są dzieci! Haha

N: Wsiadamy i lecimy! Marzę o swoim łóżku, Genzie do busa!

Genzie: Tak jest!

Zgodnie z zarządzeniem Natalki ruszyliśmy w drogę. Wtuliłam się w Bartka, on położył swoją głowę na mojej głowie i nim się obejrzeliśmy przywitał nas Kraków.


Potrzebny był czasOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz